- Całe lata trwało, nim kanclerz (Angela Merkel) przyznała: To nie jest projekt wyłącznie gospodarczy. Podobnie jak inni politycy swojej frakcji, specjalizujący się w polityce zagranicznej, uważam Nord Stream 2 za błąd, bo jest to także projekt geopolityczny - wskazał w wywiadzie opublikowanym w sobotę przez dziennik "Tagesspiegel" deputowany Bundestagu, który w weekend udał się do Moskwy jako pierwszy niemiecki polityk od czasu zajść w Cieśninie Kerczeńskiej.

Reklama

- Potrzebujemy uzgadnianej na poziomie europejskim polityki energetycznej i zewnętrznej strategii energetycznej, ale nie mamy jej z powodu samowoli (byłego kanclerz Niemiec) Gerharda Schroedera - dodał.

Na pytanie, czy realizację Nord Stream 2 ze względu na zaawansowany stan prac da się jeszcze w ogóle zatrzymać, Kiesewetter odpowiedział, że "w przypadku dalszej eskalacji (konfliktu-PAP) należałoby wywierać większy nacisk na Nord Stream 2 i skierować jasne przesłanie: >nie chcemy tego projektu!

- Nie możemy trzymać się tego projektu za wszelką cenę. Niemcy powinny zastanowić się pod kątem strategicznym, czy w średniej perspektywie większe szkody przyniesie realizacja tego przedsięwzięcia czy jego zakwestionowanie - dodał.

Reklama

Na pytanie o strategiczne cele Moskwy po ostatniej konfrontacji z ukraińskimi okrętami w Cieśninie Kerczeńskiej w pobliżu Krymu polityk CDU wskazał, że "Rosja chce sprowokować Ukrainę do nieprzemyślanych działań, by sytuacja dalej eskalowała", oraz doprowadzić do podziałów na Zachodzie i obnażenia jego słabości.

Z uznaniem wypowiedział się o decyzji ukraińskiego parlamentu, który "nie zgodził się na wprowadzenie stanu wojennego na 60 dni, czego domagał się prezydent Petro Poroszenko, ale na 30 dni, i to tylko w niektórych częściach kraju". - To pokazuje, że na Ukrainie demokracja parlamentarna, jak krytycznie by się o niej nie wyrażać, działa w kluczowych kwestiach bezpieczeństwa narodowego - ocenił Kiesewetter.

Zapytany, co sądzi na temat ewentualnego obłożenia Rosji nowymi sankcjami, niemiecki polityk przekonywał, że "nie powinniśmy stawiać rosyjskim władzom ultimatum, ale jeśli obecna sytuacja będzie się utrzymywać, musimy zadziałać".

Reklama

- Jeśli ukraińscy żołnierze nie zostaną uwolnieni (przez Rosję - PAP) i umowa z 2003 o korzystaniu z Morza Azowskiego będzie nadal naruszana przez Rosję, wtedy będziemy potrzebować nowych sankcji - wskazał. W jego opinii konieczne jest również powołanie misji ONZ dla wschodniej Ukrainy, która byłaby zaakceptowana przez obie strony konfliktu; misja ta miałaby - dodał - doprowadzić do reintegracji położonych na wschodzie obszarów Ukrainy zgodnie z mińskimi porozumieniami pokojowymi.

Budowany od kilku miesięcy Nord Stream 2 jest wspólnym przedsięwzięciem rosyjskiego Gazpromu oraz pięciu zachodnich firm energetycznych - austriackiej OMV, niemieckich BASF-Wintershall i Uniper, francuskiej Engie i brytyjsko-holenderskiej Royal Dutch Shell. Gazociąg na ma prowadzić po dnie Morza Bałtyckiego z Rosji do Niemiec, uzupełniając działający już Nord Stream.

Część państw UE, w tym Polska, ma zastrzeżenia do projektu, argumentując, że jeszcze bardziej uzależni on energetycznie państwa europejskie od Rosji oraz że zniknie czynnik powstrzymujący ją przed jeszcze bardziej agresywnymi działaniami na Ukrainie.

Gazprom zapowiada, że po wybudowaniu Nord Stream 2 tranzyt przez Ukrainę może być utrzymany w "pewnej skali", przy czym strona ukraińska powinna uzasadnić "celowość ekonomiczną nowego kontraktu" tranzytowego.