Stanowisko Węgier jest „jednoznaczne i go nie ukrywamy”: międzynarodowe organizacje często formułują odnośnie Izraela bardzo niesprawiedliwe i stronnicze opinie, ale Węgry zawsze się temu sprzeciwiają – oznajmił Szijjarto w rozmowie z agencją MTI.

Reklama

Zamiast odwołanego szczytu V4 w Jerozolimie odbywają się we wtorek rozmowy dwustronne z udziałem szefów rządów Czech, Słowacji i Węgier.

Minister oświadczył, że jest istotne, by Węgry i Izrael wspólnie walczyły przeciwko globalnemu pakietowi migracyjnemu ONZ. Jak podkreślił, Izrael także zdecydowanie występuje na rzecz powstrzymania procesów nielegalnej migracji, a hamowanie potoku przybywających z południa do Europy migrantów często odbywa się na granicy Izraela.

CZYTAJ TAKŻE: Szczyt odwołany, ale szefowie rządów Czech, Słowacji i Węgier i tak pojechali do Izraela >>>

Reklama

Szijjarto podkreślił, że dwustronna wymiana handlowa przekroczyła w zeszłym roku 500 mln dolarów i że coraz ściślejsza jest współpraca w innowacyjnym przemyśle motoryzacyjnym. Wyraził przekonanie, że przyszłość branży należy do samochodów samobieżnych, a najnowocześniejsze rozwiązania techniczne w tej dziedzinie są często stosowane po raz pierwszy w Izraelu. Ponieważ także rząd węgierski wiele czyni, by europejskie i amerykańskie firmy na Węgrzech rozwijały i stosowały takie technologie, doszło do ścisłej współpracy dwustronnej – dodał.

Przypomniał też, że przy wsparciu rządu Węgier w komitacie (województwie) Csongrad na południu kraju powstaje największa koszerna rzeźnia w Europie, na który to cel Eximbank zapewnił kredyt w wysokości 2 mld ft (ponad 7 mln USD), zaś poprzez Węgierską Agencję Promowania Inwestycji udzielono bezzwrotnej pomocy w wysokości 540 mln ft (1,9 mln dol.).

Szijjarto zaznaczył, że stale rośnie eksport węgierskich produktów spożywczych do Izraela - 97 proc. importu wątróbek kurzych i gęsich do tego kraju pochodzi z Węgier.

Planowany na poniedziałek i wtorek szczyt Grupy Wyszehradzkiej w Jerozolimie został odwołany po tym, jak Morawiecki odwołał wyjazd polskiej delegacji do Izraela. Zamiast szczytu V4 w Jerozolimie odbywają się rozmowy dwustronne z udziałem szefów rządów pozostałych krajów V4.

Decyzja polskiego premiera o odwołaniu wyjazdu polskiej delegacji do Izraela to skutek niedzielnej wypowiedzi p.o. izraelskiego ministra spraw zagranicznych Israela Katza, w której stwierdził on, że było "wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami", przywołując w tym kontekście słowa b. premiera Izraela Icchaka Szamira, iż "Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki". W związku ze słowami Katza do polskiego MSZ została wezwana w poniedziałek ambasador Izraela w Warszawie Anna Azari.

W czwartek "Jerusalem Post" podało, że podczas pobytu w Warszawie premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział, iż Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście. Informację tę zdementowała później m.in. ambasador Izraela w Polsce. W niedzielę rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska przekazała, że Benjamin Netanjahu potwierdził w rozmowie telefonicznej z premierem Mateuszem Morawieckim, że na briefingu w Warszawie w żadnym momencie nie przypisywał Polsce ani polskiemu narodowi odpowiedzialności za niemieckie zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej i że nie padła z jego strony nawet najmniejsza sugestia tego rodzaju.

W niedzielę p.o. izraelskiego ministra spraw zagranicznych Israel Katz, odnosząc się do słów przypisanych przez izraelskie media Netanjahu, stwierdził: "Nasz premier wyraził się jasno. Sam jestem synem ocalonych z Holokaustu. Jak każdy Izraelczyk i Żyd mogę powiedzieć: nie zapomnimy i nie przebaczymy. Było wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami i - tak jak powiedział Icchak Szamir (b. premier Izraela – PAP), któremu Polacy zamordowali ojca, +Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki+. I nikt nie będzie nam mówił, jak mamy się wyrażać i jak pamiętać naszych poległych". Po tej wypowiedzi do polskiego MSZ została w poniedziałek wezwana ambasador Izraela w Polsce Anna Azari.





Reklama