- Sądzę, że jest około 60-70 członków Partii Pracy w parlamencie, którzy tak samo mocno jak ja są przeciwni drugiemu referendum - powiedziała Flint, reprezentująca jeden z okręgów w Yorkshire, gdzie większość uczestników referendum z 2016 r. opowiedziało się za opuszczeniem UE. Opozycyjna Partia Pracy ma obecnie w Izbie Gmin 185 deputowanych.

Reklama

W czwartek przywódca Partii Pracy Jeremy Corbyn, który dotychczas zajmował bardzo niejednoznaczne stanowisko ws. brexitu, zapowiedział, że jego ugrupowanie poprze drugie referendum, aby w ten sposób zapobiec wyjściu kraju z UE bez porozumienia lub wyjściu na warunkach uzgodnionych przez premier Theresę May z Brukselą. Zastrzegł on jednak, że nadal będzie równolegle poszukiwał innych rozwiązań patowej sytuacji, w której znalazła się Wielka Brytania.

Do sprawy ewentualnego drugiego referendum odniósł się też w niedzielę John McDonnell, minister finansów w laburzystowskim gabinecie cieni, który powiedział, że jego partia została zmuszona do zajęcia takiego stanowiska sposobem prowadzenia negocjacji przez Theresę May. - Zostaliśmy zmuszeni do tego przez uniki Theresy May i uciekający czas - mówił McDonnell w rozmowie ze stacją Sky, dodając, że Partia Pracy nadal będzie próbowała przeforsować swój plan brexitu. - Jeśli to się nie uda, będziemy musieli przełamać pat zwracając się ponownie do narodu. Nie jest to coś, czego chcemy, ale coś, do czego jesteśmy zmuszeni - mówił.

W połowie marca w Izbie Gmin ponownie odbędą się głosowania nad porozumieniem z UE ws. warunków wyjścia. Premier May kategorycznie odrzuca możliwość nowego referendum, gdyby ponownie umowa została odrzucona, ale kilka dni temu zasugerowała, że w takim przypadku może dojść do opóźnienia brexitu. Jeśli do tego czasu Wielka Brytania nie zaakceptuje umowy, bądź nie zwróci się do UE o odłożenie terminu wystąpienia, automatycznie opuści ona Wspólnotę 29 marca o północy.

Reklama