Według raportu Narodowego Biura Statystycznego Wielkiej Brytanii opublikowanego z początkiem lutego, w okresie od marca 2018 do stycznia 2019 na terytorium Królestwa doszło aż do 726 morderstw.

Jest to najwyższa liczba zabójstw od 2008 roku oraz czwarty z rzędu rok, kiedy liczba ta rosła. Jednakże to nie ogólna liczba osób pozbawionych życia wywołała falę niepokoju społecznego, ale fakt, że spośród wspominanych 726 morderstw prawie 40% zostało dokonanych przy użyciu ostrego narzędzia.

Reklama

285 ofiar nożowników to najwyższy wynik w historii Wielkiej Brytanii od czasu 1946, czyli od roku, w którym zaczęto prowadzić statystyki zabójstw. O ile wysoka liczba ofiar ostrych narzędzi nie powinna dziwić ludzi znających specyfikę przestępczości na Wyspach, to już jej ciągły wzrost oraz osiągnięty właśnie niechlubny rekord szokuje i powinien martwić – w szczególności rząd oraz służby porządkowe. Dlaczego? Ponieważ Wielka Brytania od lat zmaga się z wzrostem liczby niebezpiecznych przestępstw, w tym ataków dokonywanych z użyciem noża.

Co gorsza, większość napastników i ich ofiar to ludzie młodzi. Według danych zgromadzonych w raporcie dotyczącym przestępczości w Wielkiej Brytanii, największy odsetek zarówno sprawców, jak i ofiar przestępstw z użyciem noża, przypada na mężczyzn w grupie wiekowej 16 – 24 lata.

Reklama

W zeszłym roku liczba morderstw dokonanych w Londynie, wliczając w to ataki nożowników, przewyższyła liczbę ofiar zabójstw w Nowym Jorku – precedens nieznany od czasu rozpoczęcia statystyk w XX wieku.

Tylko w 2018 roku policja w Wielkiej Brytanii przyjęła zgłoszenia o 21 851 incydentów z użyciem noża, z czego wiele zakończyło się uszczerbkiem na zdrowiu, kalectwem albo śmiercią.

Dlaczego ataki z użyciem noża są na porządku dziennym?

Reklama

Złożyło się na to, chyba jak zawsze, dużo różnych czynników oddziałujących przez lata. Pierwszym, jednym z najważniejszych, jest znaczne niedofinansowanie policji w dużych miastach spowodowane cięciami budżetowymi po kryzysie finansowym.

W dużych miastach takich jak Londyn i Manchester, w którym tradycyjnie poziomy przestępczości (szczególnie drobnej) były wysokie, niższy budżet policji spowodował zmniejszenie pieszych patroli, które – jak się okazało – dobrze spełniały zadania prewencyjne. Bez nich liczba napadów, rozbojów oraz drobnego handlu narkotykami wzrosła, doprowadzając do efektu błędnego koła.

Zachęceni brakiem policji przestępcy zaczęli chętniej sięgać po noże jako narzędzie pomocne w kradzieżach i zastraszeniach. Młodociani przestępcy nie mogą, w przeciwieństwie do swoich amerykańskich odpowiedników, na większą skalę posługiwać się bronią palną, ponieważ dostęp do niej jest w Zjednoczonym Królestwie bardzo ograniczony. Zostają im więc noże. To niezwykle szybko doprowadziło do sytuacji, w której młodzież, także ta zupełnie niezwiązana z lokalną przestępczością i gangami, sama zaczęła nosić noże, tasaki, a czasem nawet maczety jako środki obronny przed napadem.

Ponieważ ta sytuacja przez dłuższy czas nie zwracała szczególnej uwagi policji i władz lokalnych, w miastach takich jak Londyn rozwinęła się swoista kultura noża, której skutkiem była normalizacja noży w życiu publicznym, szczególnie w środowiskach biedniejszych oraz w kręgach imigrantów zamieszkałych w czynszowych blokach zwanych potocznie „councilami”.

Drugim, również niezwykle ważnym powodem rozwoju przestępczości „nożowej” w Wielkiej Brytanii, była i w jakimś stopniu nadal jest kontrowersyjna polityka regulacji broni. Powszechnie wiadomo, że zdecydowana większość angielskich policjantów nie nosi ze sobą broni palnej, co wynika z zasady „uzbrojenia współmiernego do zagrożenia”. Od dziesięcioleci posiadanie broni w Wielkiej Brytanii jest niezwykle surowo regulowane i jedynymi grupami z nieco łatwiejszym dostępem do niej są myśliwi oraz funkcjonariusze policji i żołnierze. Co ciekawe, brytyjskie przepisy regulujące broń dotyczą nie tylko broni palnej, ale obejmują także wiele innych typów uzbrojenia, np. gazy pieprzowe, pałki, pałki teleskopowe oraz kastety.

Wszystkie te narzędzia samoobrony, znane z polskich ulic, są w Wielkiej Brytanii całkowicie zakazane, a ich posiadanie podlega surowej karze.

Choć w tych samych przepisach istnieje też zapis zakazujący posiadania i noszenia noży, w tym z ostrzem sprężynowym i ukrytym, to nie mogą one zakazywać posiadania i przenoszenia wszystkich rodzajów noży. Noże kuchenne oraz te wykorzystywane do pracy nie były objęte prawie żadnymi przepisami regulującymi, przez co szybko stały się jedyną możliwą bronią, w której posiadanie relatywnie łatwo mogą wejść małoletnie gangi lub kieszonkowcy i złodzieje. Choć po odkryciu problemu „nożowego” rząd brytyjski próbował mu zaradzić, wprowadzając nową legislację, to niestety po raz kolejny zrobiono za mało za późno. Ograniczenie możliwej długości noszonego ze sobą noża oraz wprowadzenie limitu wiekowego na zakup nie doprowadziło do wyparcia z ulic noży już kupionych oraz nie dotknęły handlu internetowego, z którego, dzięki jego anonimowości, korzystała zdecydowana większość brytyjskich nożowników.

W chwili obecnej zarówno rząd, jaki i społeczeństwo Wielkiej Brytanii są wyjątkowo świadomi problemu. Niestety walka z nim jest niezwykle trudna. Milionowe wydatki na kampanie prewencyjne, przeszukania typu „stop and serach” oraz cięższe wyroki dla sprawców miały być szybkim i skutecznym sposobem na walkę z nożami. Jednak najnowsze badania potwierdzające ciągły wzrost zabójstw z użyciem broni białej jest idealnym aczkolwiek smutny dowodem, że starania Brytyjczyków pozostają prawie zupełnie nieskuteczne.

Źródła: BBC News, CNN, The Guardian