Rosyjski prezydent mówił o tym, gdy na krótko pojawił się na scenie podczas koncertu na placu w Symferopolu. Na anektowanym Krymie trwają w poniedziałek obchody pięciolecia wydania przez Putina 18 marca 2014 roku dekretu o wejściu półwyspu w skład Rosji.

Reklama

Nazywając "historycznym" referendum z 16 marca 2014 roku, do którego odwołuje się Rosja uzasadniając aneksję, Putin nawiązał do II wojny światowej. - Zachowanie mieszkańców Sewastopola i Krymu przypomina mi zachowanie żołnierzy Armii Czerwonej w tragicznych miesiącach początków Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, gdy przebijając się do swoich, nieśli na sobie, jak najbliżej serca, sztandary bojowe swoich oddziałów - oświadczył.

- Tak samo wy, znajdując się przez wiele lat poza ramami państwowości rosyjskiej, w ciągu dziesięcioleci zachowaliście w swoim sercu i przenieśliście przez te lata miłość do naszej ojczyzny, do Rosji - mówił.

- Dziękuję wam, drodzy przyjaciele! - zwrócił się do tłumu. Wśród wiwatów przekazał zgromadzonym życzenia i pożegnał się słowami: - Ściskam was mocno!.

Gdy publiczność zaczęła krzyczeć: "Dziękujemy!" (ros. spasibo!), skandował w odpowiedzi: "Rosja!" (ros. Rossija!).

Reklama

Wizyta na koncercie, na którym wystąpiły gwiazdy rosyjskiej muzyki rozrywkowej, była ostatnim punktem wizyty Putina w Symferopolu i w Sewastopolu. W obu miastach wprowadzono bezprecedensowe środki bezpieczeństwa. W Symferopolu blokada policyjna objęła ponad 16 ulic i placów. Wejścia i wyjścia na podwórza domów mieszkalnych w tym rejonie zablokowano samochodami opancerzonymi Tigr. Na żądanie Federalnej Służby Ochrony zamknięto w centrum sklepy i kawiarnie.

Przed koncertem Putin spotkał się z reprezentantami różnych grup i organizacji społecznych i wyznaniowych Krymu, w tym Tatarów, Żydów i Ukraińców.

Wyraził przekonanie, że Ukraińcy na Krymie nie odczuwają, by ich prawa były ograniczane. Ocenił także, że narody rosyjski i ukraiński "nigdy nie kłóciły się i teraz również nie znajdują się w sporze". Istnieje tylko - przekonywał - "brak zrozumienia z władzami dzisiejszej Ukrainy, z którymi (...) nie można raczej osiągnąć jakiegoś pozytywnego rezultatu w rozwijaniu naszych stosunków".

- To, co oni robią, niekiedy wywołuje osłupienie - oświadczył.

Reklama

Putin ocenił, że na Ukrainie trwa "przedwyborcza fala różnych sytuacji i kombinacji" oparta na rusofobii. Wyraził nadzieję, że fala ta opadnie i wówczas "stworzone zostaną jakieś warunki do rozwoju kontaktów międzypaństwowych". Gdy wśród władz Ukrainy "zwycięży zdrowy rozsądek", Rosja będzie "budować relacje także na szczeblu władz" - zapowiedział.

Od 2014 roku Putin gościł na Krymie tylko raz w rocznicę aneksji - w 2016 roku. W pozostałych latach brał udział w obchodach w Moskwie.

Ze swej strony premier Rosji Dmitrij Miedwiediew oświadczył w poniedziałek, że "wszelkie sankcje gospodarcze, presja polityczna, pogróżki militarne" wobec Rosji "są bezużyteczne", bo Krym i Rosja "są znowu razem i na zawsze".

Wchodzący od 1991 roku w skład niepodległej Ukrainy Półwysep Krymski został zaanektowany przez Rosję w marcu 2014 roku, w wyniku interwencji zbrojnej i referendum, które władze Ukrainy i Zachód uznały za nielegalne. Stało się to po rewolucyjnych wydarzeniach w Kijowie, które doprowadziły do obalenia prorosyjskiego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.

Po zajęciu Krymu Moskwa wsparła ruchy separatystyczne w części obwodów donieckiego i ługańskiego na wschodzie Ukrainy, gdzie wiosną 2014 roku ogłoszono powstanie dwóch samozwańczych republik ludowych: donieckiej i ługańskiej. Konflikt w tym regionie trwa do dziś i kosztował dotąd życie około 13 tys. ludzi.