Brak transparentności to najczęściej formułowany przez europejską ombuds man Emily O’Reilly zarzut pod adresem unijnych instytucji. Co czwarta kontrola wszczęta przez nią w zeszłym roku dotyczyła właśnie niejasnego sposobu, w jaki w Unii Europejskiej podejmowane są decyzje. Tak wynika z przedstawionego przez O’Reilly sprawozdania za 2018 r.
Teraz O’Reilly przyjrzy się sprawie pszczół. Chodzi o substancje chemiczne, które od lat powodują ubytki w populacji małych zapylaczy. W zeszłym roku Unia Europejska zakazała stosowania trzech neonikotynoidów wykorzystywanych w zaprawach nasiennych i opryskach, które wywołują u pszczół paraliż układu nerwowego i prowadzą do ich wymierania (mimo zakazu polski rząd zdecydował o czasowym dopuszczeniu neonikotynoidów w uprawie rzepaku).
Chociaż wprowadzenie zakazu było dużym sukcesem ekologów, to wciąż nie rozwiązało systemowo problemu dopuszczania do użytku w UE środków szkodliwych dla tych owadów. Europejski Urząd Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) stwierdził szkodliwość trzech związków chemicznych z grupy neonikotynoidów w 2013 r. Co oznacza, że podjęcie decyzji o wprowadzeniu zakazu zajęło pięć lat. Od tamtej pory nie przeprowadzono badań nad szkodliwością innych środków owadobójczych wprowadzanych na europejski rynek. Na to bowiem nie chcą się zgodzić kraje członkowskie, chociaż EFSA wraz z opinią na temat trzech neonikotynoidów zaproponowała wytyczne do oceny ryzyka wszystkich pestycydów trafiających na unijny rynek. Taki pszczeli przegląd pozwoliłby na zbadanie wpływu innych pestycydów na owady miododajne. Od sześciu lat przyjęcie wytycznych jest jednak blokowane przez państwa. Które konkretnie? Nie wiadomo, bo Komisja Europejska nie chce ujawnić dokumentów w tej sprawie. To, czy KE ma prawo do utajnienia tych informacji, zbada właśnie unijna ombudsman w toku wdrożonej w zeszłym tygodniu kontroli.
Tym razem chodzi o posiedzenie stałej komisji ds. pestycydów w październiku zeszłego roku, podczas którego państwom po raz kolejny nie udało się przyjąć wytycznych. O ujawnienie informacji dotyczących tego, jakie stanowisko zajęły rządy poszczególnych krajów, wnioskowała francuska organizacja pozarządowa Pollinis. Gdy Komisja Europejska odmówiła dostępu do dokumentów, argumentując, że ujawnienie stanowiska poszczególnych krajów mogłoby „podkopać trwający proces decyzyjny”, ekolodzy zwrócili się ze skargą do O’Reilly.
Reklama
Kraje członkowskie mają pełne prawo blokować decyzje dotyczące przyjęcia wytycznych, ale europejscy obywatele mają prawo wiedzieć, jakie stanowisko zajął ich rząd. Jest to tak samo ważne na poziomie europejskim, jak na poziomie krajowym - uzasadniała podjęcie kontroli europejska rzecznik cytowana przez „Irish Times” (O’Reilly piastuje obecnie najbardziej prestiżowe stanowisko wśród Irlandczyków w Brukseli). By wyjść z impasu, EFSA zaproponowała dwa tygodnie temu rewizję swoich wytycznych. Ekolodzy obawiają się jednak, że może to prowadzić do obniżenia standardów i w efekcie do osłabienia ochrony pszczół.
Reklama
O’Reilly dała się poznać jako nieustępliwa obrończyni przejrzystości unijnych procedur, gdy w zeszłym roku wytoczyła wojnę Komisji Europejskiej i jej przewodniczącemu Jeanowi-Claude Junckerowi o nominację Martina Selmayra na sekretarza generalnego KE. W raporcie na ten temat europejska rzecznik uznała, że konkurs na to stanowisko nie spełniał reguł transparentności. Innymi słowy mógł być skrojony właśnie pod prawą rękę Junckera. Pomimo zastrzeżeń Selmayr pozostał jednak na stanowisku. Zepsuło to nie tylko statystyki - 81 proc. wniosków pokontrolnych skierowanych przez O’Reilly zostało w zeszłym roku uznane przez instytucje europejskie. Gdyby dopatrzono się złych praktyk w kontrowersyjnym awansie Selmayra, wskaźnik byłby wyższy, a eurosceptycy nie dostaliby do ręki potężnej amunicji - stwierdziła ombudsman.
Urząd europejskiego RPO wszczął w zeszłym roku łącznie 2180 kontroli. Pod względem liczby skarg skierowanych do urzędu na działania instytucji europejskich Polska zajmuje czwarte miejsce. Spośród 179 skarg urząd podjął kontrole w 16 polskich sprawach. Pierwsi są Hiszpanie, którzy w zeszłym roku wnieśli 393 skargi, 42 są rozpatrywane.