Zawsze była wśród nas (Niemców) pewna liczba antysemitów - przyznała kanclerz w rozmowie z amerykańską stacją telewizyjną. Był to komentarz do sobotniej wypowiedzi pełnomocnika niemieckiego rządu ds. antysemityzmu Felixa Kleina, który przestrzegł Żydów przed noszeniem tradycyjnego nakrycia głowy – jarmułki.

Reklama

Po dziś dzień nie mamy ani jednej synagogi, ani jednego żydowskiego przedszkola ani szkoły, która nie musiałaby być strzeżona przez niemieckich policjantów - przyznała szefowa rządu RFN. W ciągu wielu lat nie byliśmy w stanie poradzić sobie z tym problemem w satysfakcjonujący sposób - dodała Merkel.

W 2018 r. w Niemczech nastąpił wyraźny wzrost przestępstw o podłożu antysemickim. W 2018 r. policja zanotowała 1799 antysemickich incydentów – o 19,6 proc. więcej niż rok wcześniej. Według statystyk w 89,1 proc. przypadków sprawcami były osoby o poglądach skrajnie prawicowych. W RFN, jeśli nie udaje się ująć sprawców, antysemickie wystąpienia są automatycznie przypisywane przez policję skrajnej prawicy.

Dlatego zupełnie inny obraz wyłania się z sondażu Agencji Praw Podstawowych UE (FAR), opublikowanego w grudniu 2018 r., w którym 41 proc. Żydów ankietowanych w Niemczech wśród sprawców ataków wskazuje muzułmanów. Na drugim miejscu są radykałowie prawicowi (20 proc.), a na trzecim – lewacy (16 proc.).

Reklama

Odnosząc się do wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego, Merkel oświadczyła, że jej kraj - ze względu na nazistowską przeszłość - musi być bardziej czujny wobec wzrostu popularności partii nacjonalistycznych. W Niemczech zawsze patrzyliśmy na nie w określonym kontekście, w kontekście przeszłości. Co oznacza, że powinniśmy być bardziej czujni od innych - podkreśliła, przyznając też, że coraz trudniej jest przypominać ludziom lekcje udzielone przez historię. Mimo to, należy to robić każdemu nowemu pokoleniu - stwierdziła.

Obiecała też, że będzie szukać lepszych odpowiedzi na pytania, które są dla ludzi najbardziej aktualne - takie jak zmiany klimatyczne. Partia Merkel (CDU) zanotowała w niedzielnych wyborach najgorszy w historii wynik, jeśli chodzi o głosowanie ogólnokrajowe. Wspólnie z siostrzaną bawarską CSU zdobyła 28,9 proc. głosów. Na drugie miejsce wskoczyli natomiast Zieloni, deklasując socjaldemokratów. Jest to wyzwanie dla mojego ugrupowania, by szukać jeszcze lepszych rozwiązań dla tych kwestii - oznajmiła niemiecka kanclerz.

Był to pierwszy komentarz Merkel po wyborach do europarlamentu. Niemiecki dziennik "Bild" krytykuje ją we wtorek za to, że po słabym wyniku swojej partii ukrywa się i udaje, że jej to nie dotyczy. Warto jednak przypomnieć, że Merkel nie brała udziału w kampanii wyborczej CDU/CSU. Wystąpiła tylko podczas wiecu kończącego kampanię Europejskiej Partii Ludowej w Monachium. Chadecy szukają tymczasem winnych niedzielnego wyniku, sugerując jako kozłów ofiarnych młodzieżówkę partii i mało znaczące wewnętrzne konserwatywne zrzeszenie.

Reklama

Analogicznie, szefowa socjaldemokratów (SPD) Andrea Nahles, chcąc uciszyć krytyków we własnych szeregach, rzuciła im wyzwanie, oświadczając, że w nadchodzącym tygodniu odbędą się przedterminowe wybory przewodniczącego frakcji SPD w Bundestagu. Wcześniej były one zaplanowane na zimę. Nie wiadomo, czy najgłośniejszy rywal Nahles - były szef partii i były przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz - podniesie rzuconą rękawicę