W poniedziałek była premier, europosłanka Beata Szydło (PiS) nie została wybrana w Strasburgu na stanowisko przewodniczącej komisji zatrudnienia i spraw socjalnych PE. Po tej decyzji komisja zdecydowała o odroczeniu posiedzenia.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

- Mamy powtórkę poprzedniego głosowania. Widać, że vendetta za utrącenie (kandydatury Fransa) Timmermansa dalej trwa. Głosowanie przełożone. Zobaczymy, jaka będzie decyzja naszej grupy. Naszą komisją rządzi establishment lewicowo-liberalny i takie są efekty dzisiejszego głosowania – zaznaczyła Mazurek.

Jak dodała, grupa nie chce dopuścić do sytuacji, by w komisji, która przypadła Europejskim Konserwatystom i Reformatorom (EKR), inne frakcje wskazywały, kto będzie przewodniczącym. - To jest sytuacja absurdalna i na pewno dla nas nie do przyjęcia – podkreśliła.

Reklama

Pytana, jak zagłosuje frakcja EKR we wtorek w sprawie kandydatury Ursuli von der Leyen na stanowisko szefowej KE, odpowiedziała, że to głosowanie będzie również tajne. - Skoro dzisiaj nie została dotrzymana umowa i na poprzednim głosowaniu umowa też nie została dotrzymana, jeśli chodzi o naszą grupę, to jutro też ta umowa nie musi być dotrzymana. Jak będzie, to zobaczymy. Jest ciekawie – wskazała.

- Ubolewam, że w Parlamencie Europejskim mamy bardzo mocne podziały, które nie zawsze sprawiają, że najlepsi kandydaci czy najlepsze kandydatki na dane funkcje tę funkcję obejmują, bo te podziały bardzo często idą takimi blokami bardzo mocno politycznymi - powiedział wiceszef KPRP Paweł Mucha we wtorek w TVP Info.

Jego zdaniem właśnie dlatego Szydło dwukrotnie nie uzyskała poparcia, kandydując na stanowisko szefowej komisji zatrudnienia i spraw społecznych w PE. - Nie dlatego, że tutaj zdecydowały jakieś względy merytoryczne - ocenił. - Jestem przekonany, że pani premier Beata Szydło musi być w Europie kojarzona i jest w Europie kojarzona z sukcesem wielkich programów społecznych - dodał.

Reklama

Mucha zaznaczył, że w Polsce udało się zminimalizować problem bezrobocia czy wprowadzić program Rodzina 500 plus. Według niego, "aż by się prosiło, żeby przedstawicielka Polski, która te zmiany przeprowadzała (...) w komisji zatrudnienia mogła tę swoją aktywność prowadzić". - Ale mamy określone podziały polityczne - dodał.

Wiceszef prezydenckiej kancelarii "z absolutnym rozczarowaniem" przyjął wypowiedzi niektórych polityków, m.in. lidera Wiosny Roberta Biedronia. - Który nie ukrywa, że z takiej akcji przeciwko polskiej kandydaturze - motywowanej względami ideologicznymi - uczynił jeden z punktów rozpoczęcia swojej kampanii. To jest moim zdaniem rzecz pozamerytoryczna. I takie pozamerytoryczne decyzje, pozamerytoryczne apele i pozamerytoryczne głosowania - one nie powinny w Parlamencie Europejskim decydować, a niestety bardzo często decydują - powiedział Mucha.

Z kolei Marek Suski stwierdził we wtorek w PR24, że to zemsta ugrupowań lewicowych za "utrącenie" kandydatury Fransa Timmermansa na szefa Komisji Europejskiej.

- To był kandydat tych skrajnie lewicowych ugrupowań, które mają silną reprezentację w Parlamencie Europejskim i postanowili: "skoro Polacy udaremnili wybór naszego kandydata, no to teraz się odegramy i udaremnimy wybór waszego kandydata" - powiedział Suski.

Dodał, że "to jest dalekie od demokracji, dalekie jest od budowania wspólnoty" i ocenił, że to pokazuje, iż "w Parlamencie Europejskim jest kryzys demokracji".

Suski stwierdził też, że w tej sprawie dziwne jest też to, że zazwyczaj delegacje krajowe zwykle popierają kandydata ze swego kraju, niezależnie od opcji politycznej. - Nie ma tam jakiegoś donoszenia na obywateli, tam jest pewna solidarność narodowa - powiedział Suski dodają, że "trzeba pamiętać, że jesteśmy Polakami i jeśli polski kandydat stara się o jakąś funkcję, to powinniśmy go poprzeć".

Według niego jest to też "taki atak na kobietę". - Te środowiska, które mówią o równości, równouprawnieniu, szacunku dla kobiet, jednocześnie robią coś, co jest wbrew ich głoszonym hasłom, wbrew interesowi Polski, wbrew solidaryzmowi narodowemu - powiedział Suski. - To jest rzecz niebywała, w innych krajach nie występują takie rzeczy. Frakcje narodowe popierają swoich kandydatów - dodał.