W najnowszym wydaniu tygodnika "Der Spiegel" premierzy czterech wschodnich landów Niemiec - Reiner Haseloff (CDU) z Saksonii-Anhaltu, Dietmar Woidke (SPD) z Brandenburgii, Manuela Schwesig (SPD) z Meklemburgii-Pomorza Przedniego i Michael Kretschmer (CDU) z Saksonii - opowiedzieli się za stopniowym znoszeniem sankcji wobec Rosji. W tym samym czasie w Moskwie rozpędzana była demonstracja opozycji i blisko 1400 osób zatrzymano.

Reklama

"Mówienie, że sankcje powinny być zniesione, uważam za całkowicie zły sygnał. Przecież zostały one nałożone na Rosję za agresję we wschodniej Ukrainie. (Ta agresja) wciąż ma miejsce. Ciągle giną tam ludzie. Żądanie zniesienia i tak łagodnych sankcji, póki Rosja prowadzi tę wojnę, jest fatalnym sygnałem. Jest to przyzwolenie dla Kremla do napadania sąsiadów bez obaw o konsekwencje. Ludzie, którzy coś takiego mówią (chcą zniesienia sankcji - PAP), stają się wspólnikami Putina. Na ich usprawiedliwienie trzeba powiedzieć, że prawdopodobnie nie rozumieją wcale tych zależności "- powiedział w rozmowie z PAP Boris Reitschuster, który przez 16 lat był korespondentem tygodnika "Focus" w Moskwie. Jest on jednym z największych niemieckich autorytetów w sprawach współczesnej Rosji i autorem książek na jej temat.

Zdaniem publicysty rusofilia części niemieckich polityków, reprezentujących wszystkie ważniejsze obozy polityczne, wynika z określonych wyobrażeń na temat Rosji, ale też aktywnych działań propagandowych tego kraju.

"Po lewej stronie sceny politycznej wierzy się, że wszystko, co przychodzi z Moskwy, jest socjalistyczne. To tak, jakby wegetarianin chodził do restauracji ze stekami, bo wcześniej była tam knajpa wegańska. Komuniści i socjaliści w RFN odczuwają sympatię dla Putina, bo najwyraźniej nie pojmują, że Putin ma z socjalizmem mniej wspólnego niż (były prezydent USA) Barack Obama" - ironizuje Reitschuster.

Reklama

Z kolei sympatia narodowo-konserwatywnej Alternatywy dla Niemiec dla gospodarza Kremla to - jego zdaniem - efekt prowadzonych na masową skalę zabiegów prowadzonych przez dyplomatów, ale też osoby (oficjalnie) prywatne, mających na celu zjednanie sympatii polityków tego ugrupowania. W chadecji z kolei Rosja ma sympatyków, ponieważ jest partią biznesu i przemysłu.

"Dla Rosjan barwy ideologiczne nie mają znaczenia. To stara dobra taktyka KGB - szukać kontaktu z każdą znaczącą grupą, każdym stronnictwem i zyskiwać sympatię każdego, mówiąc mu to, co chce usłyszeć: lewicy o socjalizmie, prawicy o konserwatywnych wartościach. Niemcy nie zdają sobie nawet sprawy, jakie środki są przeznaczane na ten cel, i są całkowicie bezradni wobec tej machiny: to jak mecz drużyny z ligi okręgowej przeciwko Dynamo Moskwa" - porównuje znawca Rosji. - Rosjanie wręcz śmieją się z głupoty Niemców - dodaje.

Zauważa też, że Niemcy i Polska mimo częściowo podobnych powojennych doświadczeń ze Związkiem Sowieckim mają całkowicie odmienne podejście do Rosji. "Polacy są zaszczepieni przeciwko wirusowi rusofilii. U Niemców nastąpiła z kolei jakaś amnezja. Tak jakby nie zostały wyciągnięte wnioski z historii NRD, z rozjechania czołgami powstania z 1953 roku. Jakby ludzie zapomnieli, co oznaczał mur berliński oraz ile osób uciekło z sowieckiej strefy okupacyjnej na Zachód. To zapominanie o historii jest na pierwszy rzut oka zaskakujące. Jeśli jednak zbadać sprawę głębiej, to można znaleźć wiele cech współczesnej Rosji, które są dla Niemców pociągające i wiele wyjaśniają" - uważa Reitschuster.

Reklama

Pierwszy i najważniejszy według niego powód to rosyjski antyamerykanizm, który trafia w RFN na podatny grunt.

"Jest to jedno z najbardziej żywotnych zjawisk, które Niemcy odziedziczyli po erze Hitlera. Antyamerykanizm istniał przed Hitlerem, ale pod jego rządami był promowany na wielką skalę. To nie zostało nigdy przepracowane i ten sentyment wciąż jest wyjątkowo silny zarówno na lewicy, jak i na prawicy" - analizuje autor książki "Ruski ekstrem. Jak nauczyłem się kochać Moskwę".

Drugi powód to - według publicysty - silna tęsknota Niemców za autorytarnymi rządami, a trzeci - sympatia dla rosyjskiego nacjonalizmu z jego retoryką. "Proszę sobie przypomnieć, jak niektórzy niemieccy politycy bezmyślnie powtarzali slogany o Krymie jako odwiecznych rosyjskich ziemiach. W takich momentach zadaję sobie pytanie, kiedy zaczniemy mówić, że niektóre części Polski czy Kaliningrad to odwieczne ziemie niemieckie?" - pyta retorycznie.

"Chciałbym mocno podkreślić, że ten, kto podejmuje wspólne przedsięwzięcia z Putinem, nie jest przyjacielem Rosji, tylko przyjacielem Putina. Przyjaciele Rosji są krytyczni wobec Putina, ponieważ wyzyskuje i dyktatorsko uciska on swój kraj" - zauważa Reitschuster i ostrzega, że "lunatyczna polityka największego i najbardziej wpływowego kraj w Europie wobec Rosji jest niebezpieczna dla jego sąsiadów". "Zwłaszcza na Wschodzie" - konkluduje.