"Prawie wszystkie instalacje wojskowe USA czy ich aliantów na Zachodnim Pacyfiku mogą zostać bardzo łatwo zniszczone precyzyjnymi atakami Chin w ciągu kilku godzin po rozpoczęciu konfliktu" - ostrzega raport ekspertów z Uniwersytetu w Sydney. Z raportu wynika też, że "strategia obronna Ameryki w regionie Indii i Pacyfiku jest w niespotykanym kryzysie", a USA nie byłyby w stanie obronić swoich sojuszników przed chińskim atakiem. Dlatego autorzy dokumentu wzywają, by sojusznicy Stanów Zjednoczonych - przede wszystkim Japonia i Australia -rozbudowały swoją flotę i lotnictwo oraz zwiększyli współpracę obronną z USA - podaje CNN.

Reklama

Głównym niebezpieczeństwem dla sił sojuszników jest - zdaniem ekspertów - gwałtowny rozwój chińskich pocisków kierowanych oraz systemów obronnych, które mogłoby powstrzymac amerykańskie kontruderzenie. Wskazują też na budowę nowych, potężnych okrętów, jak ostatnie "niszczyciele", większe od amerykańskich krążowników rakietowych klasy Ticonderoga, czy lotniskowców. Autorzy dokumentu twierdzą, że USA nie tylko nie są w stanie dotrzymać kroku Chinom w nowym wyścigu zbrojeń, ale też praktycznie się z niego wycofują. Wskazują m.in., że w przyszłym konflikcie gwałtownie rośnie rola okrętów podwodnych, jednocześnie jednak przypominają słowa dowódców US Navy, którzy twierdzą, że mają zaledwie połowę z liczby wymaganych okrętów. To z kolei jest - jak informuje CNN - efektem zbyt dużego rozdrobnienia sił i wysłania grup operacyjnych na Bliski Wschód i do Afganistanu, podczas gdy podstawowe zagrożenie dla interesów Ameryki i jej sojuszników rośnie na Pacyfiku.

Raport, jak twierdzi CNN, nie powinien być zaskoczeniem dla Pentagonu. Jeszcze w listopadzie 2018 raport dla Kongresu wskazywał bowiem, że "amerykańskie wojsko mogłoby ponieść nieakceptowalnie wysokie straty oraz mogłyby nie być w stanie wygrać wojny z Chinami czy Rosją". Pół roku później doroczny raport Departamentu Obrony wskazywał, że Pekin buduje "wojsko klasy światowej" i chce zostać najważniejszą siłą w regionie.

Tymczasem chińskie MSZ twierdzi, że choć raportu nie widziało, to Pekin rozbudowuje tylko swoje zdolności obronne i stawia na politykę "pokojowego rozwoju".

Reklama