W Rosji już obowiązuje ustawa o mediach-"zagranicznych agentach", a poprawki pozwalające nadać taki sam status nie tylko podmiotom, ale i osobom fizycznym, są rozpatrywane od pewnego czasu. Nowe propozycje mogą być przyjęte w drugim i trzecim czytaniu podczas bieżącej sesji parlamentu - zapowiedział Andriej Klimow z wyższej izby parlamentu, Rady Federacji. Jak dodał, projekt może zostać przyjęty do końca br.

Reklama

W poprawkach więcej miejsca poświęcono możliwościom uznania osób fizycznych za media "pełniące funkcje zagranicznego agenta". Klimow, cytowany przez dziennik "RBK", zapowiedział, że w wykazie mediów-"zagranicznych agentów" prowadzonym przez ministerstwo sprawiedliwości Rosji, będą mogli znaleźć się nie tylko blogerzy. Głównym kryterium jest finansowanie z zagranicy; jak wyjaśnia "RBK", ażeby znaleźć się w rejestrze ministerstwa sprawiedliwości dana osoba musiałaby np. otrzymać fundusze, mienie, albo też reklamę z zagranicy. Inne źródło dziennika zbliżone do struktur Rady Federacji potwierdziło, że projekt umożliwi karanie nawet za reklamę bądź datki otrzymywane z zagranicy.

Może być to ktokolwiek - każdy człowiek; prywatny przedsiębiorca, emeryt czy gospodyni domowa. Jeśli osoba fizyczna rozpowszechnia informacje dla nieograniczonego kręgu osób, np. w swoich mediach społecznościowych, to znajduje się w strefie ryzyka - powiedział Klimow. Parlamentarzysta wskazał, że otrzymanie finansowania z zagranicy oznacza, że dana osoba "ma szanse znaleźć się w rejestrze" mediów-"zagranicznych agentów".

Na takie osoby nałożone zostaną wymogi, które już obowiązują w Rosji wobec organizacji pozarządowych i mediów uznanych za "pełniące funkcje zagranicznego agenta". Będą musiały zarejestrować się w ministerstwie sprawiedliwości jako mające taki status, oznaczać publikowane materiały adnotacją, że są "zagranicznym agentem" i płacić grzywny w razie naruszenia przepisów o "zagranicznych agentach". W rozmowie z rządowym dziennikiem "Rossijskaja Gazieta" Klimow powiedział, że celem ustawy jest domknięcie wszelkich luk prawnych umożliwiających ingerowanie w rosyjską przestrzeń informacyjną. Parlamentarzysta przekonuje też, że projekt nie jest wymierzony przeciwko blogerom i że będzie dotyczył niewielkiej grupy osób.

Reklama

Jednak działacz Aleksandr Wierchowski, który zasiada w Radzie ds. Społeczeństwa Obywatelskiego i Praw Człowieka przy prezydencie Rosji wyraził w rozmowie z "RBK" obawę przed poprawkami do ustawy. Jeśli definicje w poprawkach będą takie same, jak w ustawie o organizacjach pozarządowych-"zagranicznych agentach", to takim "agentem" może zostać co drugi Rosjanin - ocenił Wierchowski.

Zdaniem działacza prawo o "zagranicznych agentach" stosowane jest w praktyce w taki sposób, że nie jest potrzebne udowodnienie zależności przyczynowo-skutkowej pomiędzy otrzymaniem pieniędzy z zagranicy a ogłoszonym komentarzem. "Komentarzem może być jakakolwiek ocena działalności organów władzy państwowej, nawet niekoniecznie krytyczna, a pieniądze mogą napłynąć nie z Departamentu Stanu USA, a od cioci z Mińska, a i tak będą to fundusze z zagranicy" - powiedział Wierchowski.

Na mocy ustawy o mediach-"zagranicznych agentach" taki status nadano w Rosji kilku mediom, głównie amerykańskim, publikującym swoje materiały dla odbiorców w Rosji. Są to: Głos Ameryki i Radio Wolna Europa/Radio Swoboda (RFE/RL) oraz kilka związanych z RFE/RL projektów medialnych - kanał telewizyjny Nastojaszczeje Wriemia, Radio Swoboda w języku tatarskim, portale internetowe: Sibir.Realii, Idel.Realii, Kavkaz.Realii i Krym.Realii oraz portal Faktograf.

Reklama