W piątek wieczorem irlandzki premier Leo Varadkar zadzwonił do Borisa Johnsona, by pogratulować mu zwycięstwa w czwartkowych wyborach do Izby Gmin. Obaj politycy rozmawiali przy okazji o sytuacji w Irlandii Północnej, w której od prawie trzech lat nie funkcjonuje ani rząd, ani parlament.

Reklama

To efekt trwającego od stycznia 2017 r. sporu między Demokratyczną Partią Unionistów (DUP) a Sinn Fein, które jako największe partie reprezentujące społeczność protestancką i katolicką zobowiązane są zgodnie z zasadami porozumienia wielkopiątkowego z 1998 r. wspólnie tworzyć rząd.

W poniedziałek rozpocznie się kolejna runda rozmów w sprawie przywrócenia autonomicznych władz tej prowincji. Jeśli się to nie uda do 13 stycznia, konieczne będzie rozpisanie nowych wyborów do północnoirlandzkiego Zgromadzenia Parlamentarnego. Conor Murphy z Sinn Fein wyraził w sobotę przekonanie, że porozumienie jest możliwe, z kolei Paul Givan z DUP oświadczył, że jego partia "nie ma żadnych czerwonych linii" w rozmowach.

Jak mówił w sobotę Varadkar, podczas rozmowy z Johnsonem obaj zgodzili się, że wynik brytyjskich wyborów stwarza "znaczącą szansę" na przywrócenie północnoirlandzkich instytucji i oba rządy będą współpracować tamtejszymi partiami, aby do tego doprowadzić.

Reklama

W rozmowie z irlandzkim publicznym nadawcą RTE Varadkar powiedział też, że obecnie nie jest czas, by przeprowadzać referendum na temat zjednoczenia Irlandii. Wyjaśnił, że taki plebiscyt tworzyłby duże podziały, a biorąc pod uwagę, że w Irlandii Północnej nie ma większości republikańskiej, zapewne zakończyłby się on porażką.

Uważam, że teraz wszystkie strony, wszystkie społeczności w Irlandii Północnej, oba rządy, powinny ponownie zobowiązać się do przestrzegania porozumienia wielkopiątkowego. Filozofia, która leży u podstaw porozumienia wielkopiątkowego to dwie społeczności pracujące razem, podział władzy w Irlandii Północnej, bliższa współpraca północ-południe, a wszystko to w kontekście stosunków brytyjsko-irlandzkich - mówił Varadkar.

W czwartkowych wyborach do Izby Gmin kierowana przez Johnsona Partia Konserwatywna zapewniła sobie dużą samodzielną większość, co oznacza, że jej rząd nie będzie uzależniony - jak to było w poprzedniej kadencji - od poparcia DUP.