"28" potwierdziła wyrażane wielokrotnie wcześniej stanowisko, że nie ma wojskowego rozwiązania kryzysu w Libii. "Działania wspierające tych, którzy walczą w konflikcie, jeszcze bardziej zdestabilizują kraj i cały region" - zaznaczył Stano.

Reklama

W czwartek na nadzwyczajnej sesji parlamentu Turcji deputowani zatwierdzili wysłanie ekspedycji do Libii, by wesprzeć uznawany przez społeczność międzynarodową rząd premiera Fajiza as-Saradża. Trypolis zwrócił się o taką pomoc do Ankary 26 grudnia.

Rzecznik unijnej dyplomacji podkreślił, że wszyscy partnerzy międzynarodowi muszą bezwzględnie przestrzegać embarga na broń i wspierać wysiłki Specjalnego Przedstawiciela ONZ Ghassana Salamego oraz proces berliński. Zaznaczył, że to jedyna drogę prowadząca do pokojowej, stabilnej i bezpiecznej Libii.

"UE będzie nadal aktywnie angażować się we wspieranie wszystkich środków i kroków deeskalacyjnych, prowadzących do skutecznego zawieszenia broni i wznowienia negocjacji politycznych" - oświadczył Stano.

Reklama

Siły ekspedycyjne Turcji mają umożliwić wojskom Saradża odparcie ofensywy armii marszałka Chalify Haftara, dążącego do zdobycia Trypolisu. Od 2011 roku Libia jest podzielona między rywalizujące ze sobą frakcje polityczne i wojskowe. Rząd porozumienia narodowego (GNA) Saradża walczy z wojskami Haftara, kontrolującymi wschodnią część kraju z centrum administracyjnym w Bengazi.

Niepokój w związku z możliwością wysłania przez Turcję żołnierzy do Libii wyrażała Rosja, która popiera Libijską Armię Narodową (LNA) Haftara, wspieraną też przez Egipt, Jordanię i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Z kolei prezydent USA Donald Trump podczas rozmowy telefonicznej z tureckim przywódcą Recepem Tayyipem Erdoganem oznajmił, że zewnętrzna ingerencja komplikuje sytuację w Libii.

Turcja i Libia podpisały 27 listopada porozumienie o rozszerzonej współpracy militarnej i w zakresie bezpieczeństwa. Umowa dotyczy również granicy na Morzu Śródziemnym i pomija prawa Grecji oraz Cypru do ich wyłącznych stref ekonomicznych. Umowa została odrzucona przez Unię Europejską.

Reklama

Ustawę dotyczącą pomocy militarnej dla Libii poparła partia prezydencka AKP i stowarzyszone z nią ugrupowania prawicowe, przeciwne były wszystkie większe partie opozycyjne.

Siły ekspedycyjne Turcji mają umożliwić wojskom Saradża odparcie ofensywy armii generała Chalify Haftara, dążącego do zdobycia Trypolisu. Od 2011 roku Libia jest podzielona między rywalizujące ze sobą frakcje polityczne i wojskowe. Rząd porozumienia narodowego (GNA) Saradża walczy z wojskami Haftara, kontrolującymi wschodnią część kraju z centrum administracyjnym w Bengazi.

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zapowiedział już wcześniej, że jego kraj w styczniu wyśle wojska do Libii na prośbę rządu w Trypolisie. Podkreślił też, że w walki w Libii zaangażowani są obcy najemnicy, w tym 2 tys. Rosjan z tzw. grupy Wagnera i 5 tys. bojowników z Sudanu.

Niepokój w związku z możliwością wysłania przez Turcję żołnierzy do Libii wyrażała Rosja, która popiera Libijską Armię Narodową (LNA) Haftara, wspieraną też przez Egipt, Jordanię i Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Z raportu ekspertów Misji Wsparcia Narodów Zjednoczonych dla Libii (UNSMIL) z września wynika pośrednio, że Turcja wysłała już uzbrojenie dla wojsk rządowych pomimo embarga ONZ na dostawy broni do tego kraju.

W poniedziałek "Washington Post" w komentarzu redakcyjnym ostrzegł, że Libia może, tak jak Syria, stać się centrum wielkiego międzynarodowego konfliktu zbrojnego. "WP" przypomniał, że Trypolis oblegają rosyjscy najemnicy walczący u boku Haftara, co "po raz pierwszy od miesięcy spowodowało zmianę sytuacji na froncie".

W ocenie dziennika Rosja "odegrała szczególnie złośliwą rolę". Rosyjski prezydent Władimir Putin, który "stanowczo sprzeciwiał się obaleniu reżimu (Muammara) Kadafiego", chciałby w Libii "przywrócić wpływy Moskwy".

Turcja i Libia podpisały 27 listopada porozumienie o rozszerzonej współpracy militarnej i w zakresie bezpieczeństwa. Umowa dotyczy również granicy na Morzu Śródziemnym i pomija prawa Grecji oraz Cypru do ich wyłącznych stref ekonomicznych. Umowa została odrzucona przez Unię Europejską.