Jak to możliwe, że większość Amerykanów wierzy w cuda, duchy i życie pozagrobowe, a naukową teorię uważa za niewiarygodną? Jeden z amerykańskich instytutów badawczych zadał sobie trud, by ocenić skalę tego dziwnego zjawiska.
Okazało się, że teorię Darwina, która mówi, że człowiek powstał od małpy, odrzuca zdecydowana większość obywateli USA. Bierze się to z silnego zakorzenienia chrześcijaństwa w Ameryce. Aż 82 procent mieszkańców Stanów Zjednoczonych wierzy w Boga, a 72 proc. ma przekonanie, że Jezus Chrystus jest jego synem.
Zabawnie zrobiło się, gdy zbadano wiarę Amerykanów w istnienie duszy. Otóż 69 procent z nich wierzy w życie duszy po śmierci. Ale jednocześnie aż 79 procent uważa, że po śmierci zmartwychwstanie. Wynika z tego, że 10 proc. Amerykanów nie wierzy w życie duszy po śmierci, a i tak sądzi, że... powstanie z grobu.
Większość Amerykanów wierzy, że gdzieś pod ziemią chodzi szatan, a po niebie latają anioły. To dziwi, ale nie dlatego, że ludzie w USA masowo wierzą w piekło i niebo - w końcu większość z nich to chrześcijanie. Dziwne jest to, że Amerykanie odrzucają jednocześnie teorię Darwina. Bo tylko 42 procent z nich wierzy, że świat powstał w wyniku ewolucji.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama