Verhofstadt, w poprzedniej kadencji PE lider Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy (ALDE), w listopadzie 2017 roku podczas debaty w Parlamencie Europejskim mówił, że na ulicach Warszawy odbył się "60-tysięczny marsz faszystów, neonazistów, białych suprematystów".

Reklama

- Nie mówię tu o Charlottesville w USA, mówię o tym, co działo się w Warszawie, stolicy Polski. Marsz ten miał miejsce 300 kilometrów od obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. To nie powinno nigdy wydarzyć się w Europie - powiedział.

Postępowanie w tej sprawie przed Sądem Rejonowym w Warszawie zainicjował dr Bawer Aondo-Akaa, reprezentowany przez prawników Instytutu Ordo Iuris, którzy zarzucają Verhofstadtowi zniesławienie i znieważenie pokrzywdzonego.

Reklama

W październiku 2019 r. warszawski sąd wystąpił do Parlamentu Europejskiego o uchylenie immunitetu Verhofstadtowi.

W tej sprawie europosłowie PiS zorganizowali w środę w Brukseli konferencję prasową. - Mamy nadzieję, że cała nasz grupa zagłosuje za uchyleniem immunitetu, chociaż, sądząc po parlamentarne arytmetyce, pewnie ten immunitet nie zostanie odebrany. Niemniej jednak nie możemy pozwolić na to, by UE była nie tylko Unią podwójnych prędkości, ale również podwójnych standardów, w której jednym będzie wszystko wolno, a innym nic - powiedziała na konferencji europosłanka Beata Mazurek (PiS).

Europoseł Kosma Złotowski (PiS) przypomniał, że podczas posiedzenia komisji prawnej Verhofstadt bronił się "cytowaniem gazet". - Nazywanie 60 tys. Polaków, którzy biorą udział w corocznym Marszu Niepodległości, nazistami, jest wyjątkowo obraźliwe. Wymagałoby to przynajmniej powiedzenia przepraszam. Tego Verhofstadt nie zrobił - powiedział. Dodał, że europosłowie Pis będą nadal domagać się tego, aby Verhofstadt przeprosił za swoje słowa.

Reklama

PO: Verhofstadt może się zagalopował, ale przeciwstawił się faszyzmowi

Domaganie się pozbawienia immunitetu byłęgo premiera Belgii, deputowanego do Parlamentu Europejskiego Guy Verhofstadta to wstyd, bo jego przemówienie o Marszu Niepodległości było propolskie, choć mógł się w jednym zdaniu zagalopować - uważają politycy PO.

- Moim osobistym zdaniem pan Verhofstadt się w tej połowie zdania zagalopował i mógłby się wycofać, ale prawo do wolności wypowiedzi na sali plenarnej Parlamentu Europejskiego jest większym dobrem niż to, że ktoś przeholował - powiedział polskim dziennikarzom na konferencji prasowej w Brukseli europoseł PO Radosław Sikorski.

Szef delegacji Platformy w PE Andrzej Halicki uważa, że dopominanie się ukarania belgijskiego polityka za jego wystąpienie z 2017 r. to wstyd. - To było jedno z bardziej propolskich wystąpień przewodniczącego Verhofstadta. Przypominacie sobie państwo kiedy z pełna pasją, taką naprawdę dumą, a jednocześnie zaangażowaniem mówił o osiągnięciach polskiego społeczeństwa, o historii i walce Polaków, notabene samotnej, co podkreślał, zwycięskiej walce z dwoma totalitaryzmami - podkreślał Halicki.

Jego zdaniem Verhofstadt mówił w taki sposób, w jaki rzadko wypowiadają się o Polsce politycy zagraniczni. Ocenił, że politycy PiS powinni w tej sprawie "siedzieć cicho". - Maszerowali naziści i nie ma akceptacji dla sloganów rasistowskich i symboliki rasistowskiej w żadnym miejscu w Europie, tym bardziej w Warszawie, która doświadczyła okrucieństw II wojny światowej w sposób szczególny - zaznaczył Halicki.