Tureckie posunięcia wokół Morza Śródziemnego mogą stać się zapalnikiem nieprzewidywalnych napięć i konfliktów - ostrzegają specjaliści.

Dziennik "Le Figaro" we wtorkowym komentarzu redakcyjnym określa "nową współpracę z libijskim protegowanym (szefem uznawanego przez wspólnotę międzynarodową rządu jedności narodowej) Fajizem Mustafą as-Saradżem jako unicestwienie traktatu z Sevres, który na kawałki rozrąbał Imperium Osmańskie".

Reklama

"Le Monde" przypomina z kolei, że traktat ten, podpisany przed stu laty, został unieważniony zwycięstwami Mustafy Kemala Ataturka nad Francuzami, Włochami i Grekami i zastąpiony traktatem lozańskim, ale "pozostał niezagojoną raną w zbiorowej podświadomości tureckiej".

Znów przywołując traktat z Sevres, prezydent Erdogan chce pokazać, że trwa zagrożenie rozbioru Turcji przez wewnętrznych i zewnętrznych "wrogów ojczyzny". Jego spektakularne posunięcia ekspansjonistyczne mają pokazać, że przeciwdziała temu zagrożeniu – tłumaczy dziennik.

Reklama

"Powoduje to napięcia, które zdecydowanie wzrosły po odkryciu złóż gazu pod dnem Morza Śródziemnego, które +Sułtan+ chciałby sobie przywłaszczyć – pisze we wtorkowym "Le Figaro" Patrick Saint Paul. - Erdogan obiecuje Turkom, że dostaną należną im część tego skarbu".

Niedawny incydent w okolicach greckiej wyspy Kastelorizo, gdy statki wiertnicze, eskortowane przez tureckie okręty, próbowały rozpocząć pracę na greckich wodach terytorialnych, jest ilustracją tej polityki. "Erdogan cofnął się wobec zapowiedzi sankcji europejskich, ale nie ustąpi. Bitwa o bogactwa wschodniego Morza Śródziemnomorskiego dopiero się zaczęła" – przewiduje komentator.

Francuskie media, a wśród nich radio France Info, uniknięcie dalszej eskalacji przypisują "zdecydowanemu potępieniu prowokacji tureckiej przez prezydenta (Francji Emmanuela) Macrona".

Francuskie radio RFI zauważyło jednak, że kilka dni później w przemówieniu wygłoszonym 30 lipca turecki przywódca potwierdził wolę "ukoronowania zwycięstwem" walki, "którą prowadzimy od Iraku poprzez Syrię do Libii" i zapewnił, że kontynuować będzie prace w obronie praw Turcji na wschodzie Morza Śródziemnego.

Reklama

Według eksperta z francuskiego ośrodka badań wywiadowczych (CF2R) Alaina Rodiera sprawa nie ogranicza się do Morza Śródziemnego, gdyż "Turcja Erdogana nie skrywa już ambicji zdominowania świata muzułmańskiego, poprzez odbudowę kalifatu".

W wywiadzie dla portalu Atlantico prof. Rodier zwraca uwagę, że "nie ma się czemu dziwić, gdyż taka jest stała dążność Bractwa Muzułmańskiego, którego nieoficjalnym szefem stał się Erdogan".

Zdaniem eksperta Turcja bardzo aktywna jest w Somalii i "rozszerza swe wpływy na cały kontynent afrykański poprzez zarówno pomoc wojskową i dostawy łatwego w obsłudze nowoczesnego sprzętu", jak i inwestycje infrastrukturalne, jak budowa portów, lotnisk czy autostrad.

Prof. Rodier ostrzega, że "te wszystkie operacje, w które zaangażowana jest Ankara, w każdej chwili wymknąć się mogą spod kontroli".

"Wbrew temu co pisze prasa zachodnia, która zawsze myliła się, gdy chodziło o Turcję, Erdogan niezagrożony jest na arenie wewnętrznej. Opozycja ma całkowicie zamknięte usta, prasa jest na jego rozkazy, armia, policja i sądy pod jego butem, a klasa pracująca wszystko mu zawdzięcza. Jedynie upadek gospodarczy w następstwie kryzysu koronawirusa mógłby mu zagrozić. Jednak, jak na razie, nikt nie ma wystarczającej siły, aby go zastąpić" – podsumowuje prof. Rodier.