Przeciwko migrantom i przestępczości, za ograniczeniem roli islamu, Brukseli i NATO. Jednocześnie za poprawą relacji z Rosją oraz wprowadzeniem reform takich jak wybieranie prezydenta Republiki w wyborach powszechnych czy częstsze wykorzystywanie referendów na wzór Szwajcarii. To tylko część postulatów radykalnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec. Jeszcze dwa lata temu zdarzały się w Niemczech sondaże wyborcze, w których AfD miała po 18 proc. poparcia, czyli chciał na nią głosować prawie co piąty obywatel Republiki Federalnej.
Mówiło się, że prawicowi populiści zaraz będą drugą siłą polityczną za tracącymi poparcie chadekami, a przed socjaldemokracją. Jednak już rok temu alternatywna prawica miała nie więcej niż 15 proc. poparcia. Na początku 2020 r. doszło do przełamania pewnego tabu, kiedy chadecy z CDU i liberałowie z FDP wspólnie z Alternatywą głosowali za premierem kraju związkowego Turyngii. Choć sojusz szybko zerwano, bo był wbrew ogólnokrajowej polityce CDU/CSU, to pierwszy krok do „legalizacji” AfD na salonach zrobiono.
Reklama