Podobny, choć nieco mniejszy, odsetek Amerykanów (95 procent) pamięta do dziś, każdą chwilę z dnia, gdy usłyszeli wiadomość o zamordowaniu prezydenta J.F.Kennedy'ego w listopadzie 1963 r. Pierwsze lądowanie człowieka na Księżycu pamięta w ten sposób już tylko 80 procent.

Reklama

Trauma 11 września znalazła odbicie w literaturze amerykańskiej. Powstały książki opisujące klimat niewyobrażalnej - aż do tamtej chwili - grozy i tragedii w Nowym Jorku, autorstwa tak znanych pisarzy jak Dan DeLillo, Paul Auster i Philip Roth. Nastrojowi pesymizmu po ataku przypisuje się napisane w ostatnich latach powieści katastroficzne, jak "Droga" Cormacka McCarthy'ego.

Na początku zamachy wywołały falę ostentacyjnego patriotyzmu - samochody w Waszyngtonie i Nowym Jorku jeździły z zatkniętymi flagami narodowymi. W pierwszych dniach po zamachu doszło też do spontanicznego odwetu - zabójstw kilku imigrantów, których agresorzy wzięli na muzułmanów; w rzeczywistości ofiarami okazali się Hindusi.

Po 11 września nasiliły się istniejące już poprzednio stereotypy o muzułmanach jako fanatykach skłonnych do przemocy. Negatywne opinie o nich stale się utrzymują, m.in. w rezultacie islamskich ataków terrorystyczanych w innych krajach i pomniejszych incydentów tego rodzaju w USA.

Reklama

Mieszkający w USA muzułmanie, którzy po 11 września stali się obiektem szeroko zakrojonej akcji aresztowań podjętej przez FBI - zatrzymano w niej prawie 1000 osób - są często postrzegani jako potencjalni terroryści. W ciągu minionej dekady odnotowano wiele przypadków, gdy osoby ubrane w tradycyjne stroje muzułmańskie wzbudzały panikę w samolotach i na lotniskach oraz żądania, aby tych "podejrzanych" pasażerów usunąć. Z drugiej strony - nasilenie się nastrojów antyimigranckich w wielu stanach nie wiąże się raczej z 11 września, tylko z kłopotami amerykańskiej gospodarki i wysokim bezrobociem.

Po 11 września administracja prezydenta George'a W. Busha wprowadziła nowe, znacznie zaostrzone przepisy o kontroli pasażerów i bagażu na lotniskach. Amerykanie znoszą cierpliwie wydłużone kolejki do kontroli bezpieczeństwa, obowiązek zdejmowania butów przed bramkami kontrolnymi i zakaz wnoszenia w bagażu podręcznym płynów, kremów do golenia czy pasty do zębów. Z oporem spotkało się już wszakże zainstalowanie w zeszłym roku skanerów ciała ukazujących "rozebrane" sylwetki pasażerów. Oburzenie wzbudziły rewizje osobiste przez obmacywanie wybranych osób, w tym dzieci.

Restrykcje na granicach dotyczące obcokrajowców - pobieranie odcisków palców, surowsze traktowanie osób nielegalnie przedłużającyh pobyt w USA - przyjmowane są ze zrozumieniem. Krytykuje się jednak ograniczenia wizowe, w wyniku których po 11 września spadł nie tylko ruch turystyczny do USA, lecz także przyjazdy zagranicznych studentów i naukowców. Komentatorzy narzekają, że cierpi na tym nauka amerykańska i biznes - szczególnie sektor zaawansowanych technologii.

Reklama

Kontrowersje wywołały nowe prawa antyterrorystyczne, zwiększające uprawnienia agend rządu do inwigilacji obywateli w celu wykrycia współpracowników islamskich ekstremistów. Wyrazem fobii, że może dojść do poważngeo ograniczenia swobód obywatelskich w imię bezpieczeństwa, stała się powieść Philipa Rotha "Spisek przeciwko Ameryce". Opowiada ona o wyimaginowanym wyborze na prezydenta Charlesa Lindbergha - słynnego pilota, który jako pierwszy przelecial samolotem przez Atlantyk, ale także sympatyka nazizmu, który tłumi demokrację i rozpętuje nagonkę antysemicką.

Ustawy antyterrorystyczne z "aktem patriotycznym" na czele poparła jednak większość Amerykanów. Według badań prowadzonych przez American Enterprise Institute, więcej zwolenników niż przeciwników ma także system ścigania, przetrzymywania i sądzenia terrorystów przeforsowany przez administrację Busha.

Światowa opinia publiczna na ogół potępia USA za więzienie Guantanamo, gdzie nadal przetrzymuje się bezterminowo ponad 140 podejrzanych o terroryzm. Ale większość Amerykanów zgodziła się z argumentacją prezydenta Baracka Obamy, że jego zamknięcie - wbrew obietnicy - jest na razie niemożliwe, gdyż nie ma gdzie ulokować przebywających tam więźniów, wśród których są m.in. organizatorzy ataków z 11 września. Opinia publiczna w USA popiera politykę antyterrorystyczną Obamy, która jest kontynuacją polityki Busha.