- Cudzoziemcy są w terenie. Dostali zgodę od Państwowej Komisji Wyborczej, by być niezależnymi obserwatorami - mówi Jacek Zakrzewski z biura prasowego PKW. Dopytywany, gdzie dokładnie się znajdują, odpowiada: - Nie jest naszym zadaniem monitorowanie, gdzie są teraz i co robią.

Reklama

Jak ustalił dziennik.pl, Ukraińcy przyjechali na zaproszenia Stowarzyszenia Solidarności Polsko-Czesko-Słowackiej. Ta prowadzi cykliczny projekt pod hasłem "Niezależne media. Rola mediów w procesie wyborczym". Nic więc dziwnego, że obserwatorzy reprezentowali tylko i wyłącznie jeden zawód, to dziennikarze - pochodzą m.in. z Charkowa i Doniecka, czyli regionów, które najbardziej ucierpiały podczas konfliktów rosyjsko-ukraińskich.

Co, gdzie, kiedy

W Polsce Ukraińcy spędzili 10 dni, jeszcze dziś mają wrócić do domów. Ze względów logistycznych ich pobyt ograniczył się tylko do Warszawy.

Reklama

- Podczas wizyty w PKW dostali plakietki, które umożliwiały im wejście do lokali wyborczych i przyglądanie się przebiegowi wyborów. Byli na przykład w okręgowej komisji wyborczej na pl. Bankowym. Tam mieli też spotkanie z sędzią - opowiada Anita Ciarka, koordynator ich pobytu z Fundacji Solidarności Polsko-Czesko-Słowackiej.

Wiadomo, że podczas pobytu odwiedzili m.in.: serwis Mamprawowiedziec.pl, telewizję TVP Info i TVN, dziennik "Fakt" i jeden z ukraińskich tygodników ukazujących się w Polsce.

- Ale byli także na konwencji PO, wiedzieli się w terenie z kandydatami do rad m.in. Ochoty i Bemowa, a bezpośrednio po przyjeździe mieli spotkanie wprowadzające do ustroju samorządowego -przypomina sobie Anita Ciarka, patrząc na szczegółowy plan ich wizyty.

Reklama

Projekt udało się zrealizować dzięki grantowi z The National Endowment for Democracy (Narodowy Dar dla Demokracji) w Waszyngtonie. To organizacja typu think tank, której celem są szkolenia z demokracji. Została założona w 1983 roku i znacznej mierze jest finansowana przez rząd USA.

Ile kosztowała wizyta zagranicznych obserwatorów, nie ujawniono.

W sieci wrze

Tymczasem w sieci pojawia się coraz więcej informacji, o tym jak wyglądały wybory samorządowe od kuchni.

Facebook