W Krakowie w szranki z wieloletnim Prezydentem miasta Jackiem Majchrowskim stanie Małgorzata Wassermann – posłanka Prawa i Sprawiedliwości, znana przede wszystkim z przewodniczenia komisji śledczej ds. Amber Gold. Rywalizacja zapowiada się ciekawie, ze względu na fakt, iż obydwoje cieszą się dużą popularnością – Jacek Majchrowski pełni swój urząd nieprzerwanie od 2002 roku wygrywając cztery kolejne elekcje. Choć niewątpliwie właśnie z tych powodów urzędujący prezydent pozostanie faworytem, to Małgorzata Wassermann z pewnością będzie godnym przeciwnikiem.

Reklama

Jest bowiem jednym z najbardziej rozpoznawalnych polityków w mieście – w wyborach do Sejmu z 2015 roku zdobyła ponad 81 tysięcy głosów, co było jednym z najlepszych rezultatów w skali całego kraju. Nic zatem dziwnego, że aktualne sondaże między dwoma głównymi kandydatami są bardzo wyrównane. Na trzecim miejscu plasuje się Łukasz Gibała – były poseł Platformy Obywatelskiej i Twojego Ruchu, obecnie lider lokalnej inicjatywy „Logiczna Alternatywa dla Krakowa”.

Siłą Majchrowskiego oprócz doświadczenia jest szerokie poparcie partii opozycyjnych: PO, Nowoczesnej, PSL i SLD. Zrezygnowały one z wystawienia w Krakowie własnych kandydatów, popierając Prezydenta. Małgorzata Wassermann była z kolei blisko uzyskania wsparcia ze strony Kukiz ’15, które długo wahało się nad uznaniem posłanki PiS również za swojego kandydata. Ostatecznie jednak z ruchu Pawła Kukiza wystartuje Jolanta Gajęcka – dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Krakowie. Kandydatka PiS będzie mogła najprawdopodobniej liczyć na poparcie członków Kukiz ’15 dopiero w drugiej turze.

Reklama

W Łodzi urzędująca Hanna Zdanowska z Platformy Obywatelskiej zmierzy się z posłem PiS Waldemarem Budą – członkiem Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz Rafałem Górskim - prawdopodobnym kandydatem Kukiz ’15 i ruchu miejskiego „Łódź jest nasza!”. Do rywalizacji staną również: milioner Piotr Misztal, kandydat partii Wolność i Kongresu Nowej Prawicy Krzysztof Lipczyk oraz Urszula Niziołek-Janiak, była radna PO, obecnie działaczka Koalicji „Tak!” – lokalnej, łódzkiej inicjatywy o lewicowym profilu ideowym.

Faworytem wyborów w Łodzi niewątpliwie jest Hanna Zdanowska popierana przez partie opozycyjne. Sondaże opublikowane przez „Dziennik Łódzki” w marcu i maju tego roku wskazywały nawet na jej zwycięstwo już w pierwszej turze. Notowań Prezydent nie obniżył nawet fakt, iż w marcu została nieprawomocnie skazana na karę grzywny za poświadczenie nieprawdy w dokumentach kredytowych. Ewentualne odwrócenie nastrojów społecznych należałoby zatem uznać za duży sukces rywali obecnej Prezydent. Ich szanse na zwycięstwo są jednak na razie iluzoryczne. Zwłaszcza, że Łódź nigdy nie była łaskawa dla Prawa i Sprawiedliwości – w dwóch ostatnich wyborach kandydaci tej partii (Witold Waszczykowski i Joanna Kopcińska) odpadali już w pierwszej turze.

Reklama

Tegoroczne wybory we Wrocławiu będą przełomowe przede wszystkim ze względu na rezygnację z ubiegania się o reelekcję przez Rafała Dutkiewicza. To jeden z najbardziej rozpoznawalnych prezydentów w Polsce, który podobnie jak Jacek Majchrowski w Krakowie, swoją funkcję pełni od 2002 roku, czyli samego początku wyborów powszechnych na ten urząd.

W międzyczasie doszło też do dużych perturbacji związanych z kandydatem zjednoczonej opozycji. Platforma Obywatelska początkowo postawiła na ex-wiceprezesa PiS, Kazimierza Michała Ujazdowskiego, Nowoczesna zaś wskazała Michała Jarosa, byłego polityka PO, obecnie posła Nowoczesnej. Obydwa ugrupowania nie szczędziły sobie w tym kontekście wzajemnych złośliwości. Ostatecznie jednak doszło do wycofania tych propozycji, a kompromisowym kandydatem obu partii okazał się Jacek Sutryk - dyrektor Departamentu Spraw Społecznych wrocławskiego magistratu. Co więcej, otrzymał on poparcie komitetu Rafała Dutkiewicza, co może okazać się kluczowe dla losów kampanii.

Prawo i Sprawiedliwość wskazało tę samą kandydaturę co cztery lata temu. Posłanka Mirosława Stachowiak-Różecka w ubiegłych wyborach dostała się do drugiej tury i uzyskała w niej 45,5 proc. głosów. Wynik ten z pewnością był dużym sukcesem. Teoretycznie w tym roku powinno być nieco łatwiej dla kandydatki PiS – Mirosława Stachowiak-Różecka zyskała od tego czasu na swojej popularności dzięki pracy parlamentarzysty, a także nie będzie już rywalizować z popularnym Rafałem Dutkiewiczem. Mimo tego, jakikolwiek inny wynik niż zwycięstwo Jacka Sutryka stanowiłby dużą niespodziankę – według sondaży zdecydowanie wygrywa on ze swoją rywalką. Trudno przewidzieć jednak, czy osiągnie wynik powyżej 50 proc. już w pierwszej turze.

W Gdańsku najprawdopodobniej dojdzie do rozłamu wewnątrz Platformy Obywatelskiej. Dotychczasowy kandydat tej partii, urzędujący prezydent Paweł Adamowicz zapowiedział swój start w wyborach nawet pomimo braku poparcia ze strony macierzystego ugrupowania. Wsparcie tego kandydata wykluczyła również Nowoczesna, początkowo lansująca kandydaturę swojej posłanki Ewy Lieder, która już w 2014 roku ubiegała się o ten urząd z ramienia inicjatywy Gdańsk Obywatelski. Osiągnęła wówczas dobry wynik otrzymując ponad 17 tys. głosów i zajmując trzecią pozycję za Pawłem Adamowiczem i Andrzejem Jaworskim.

Finalnie jednak wspólnym kandydatem opozycji został Jarosław Wałęsa, eurodeputowany Platformy Obywatelskiej, syn byłego Prezydenta Polski. Wszystko wskazuje na to, że to on ma być głównym oponentem Pawła Adamowicza. Będzie to zatem konflikt niemalże wewnątrzpartyjny – Adamowicz był jednym z regionalnych założycieli PO i członkiem tego ugrupowania do 2015 roku.

Prawo i Sprawiedliwość w mieście nad Motławą postawiło przede wszystkim na młodość i zdecydowało się wystawić Kacpra Płażyńskiego, 29-letniego aktywistę społecznego, którego dodatkowym atutem jest rozpoznawalne w Trójmieście nazwisko – to syn cenionego polityka śp. Macieja Płażyńskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Kampania w Gdańsku będzie więc pierwszą bezpośrednią rywalizacją nowego pokolenia polityków, których nazwiska, przez wzgląd na ich ojców, zapisały się już w historii wolnej Polski.

Okazją dla Płażyńskiego będzie podział głosów między byłym a aktualnym kandydatem Platformy Obywatelskiej. Jeśli nie dojdą oni do porozumienia i żaden z nich się nie wycofa, wejście Płażyńskiego do drugiej tury z dobrym wynikiem jest bardzo prawdopodobne. Majowy sondaż dla „Dziennika Bałtyckiego” wskazywał, że faworytem jest Jarosław Wałęsa, zaś drugie miejsce stanie się obiektem wyrównanej rywalizacji między Płażyńskim a Adamowiczem.

W Poznaniu walkę z urzędującym Jackiem Jaśkowiakiem popieranym przez Koalicję Obywatelską zapowiadają: Tadeusz Zysk - wydawca związany z Prawem i Sprawiedliwością, przedstawiciel Sojuszu Lewicy Demokratycznej i ruchów miejskich Tomasz Lewandowski, prezes stowarzyszenia Prawo do Miasta Dorota Bonk-Hammermeister oraz Jarosław Pucek wspierany przez poprzedniego Prezydenta Poznania Ryszarda Grobelnego.

Podobnie jak w większości dużych miast, w Poznaniu największe szanse na triumf ma urzędujący Prezydent. Według sondaży nie cieszy się jednak tak wysokim poparciem, aby zakończyć wybory już po pierwszej turze. Wynik drugiej tury, o którą będą rywalizować pozostali kandydaci, pozostaje otwarty. Kampania zapowiada się bardzo ciekawie także dlatego, że na wejście do niej duże szanse mają aż trzej kandydaci: z PiS, SLD i Jarosław Pucek. Z tego powodu niezwykle interesująca będzie także walka o uzyskanie poparcia po pierwszej turze od tych kandydatów, którzy już odpadną.

Niewątpliwie wbrew obecnemu układowi sił w Sejmie, to właśnie parlamentarna opozycja będzie w lepszej sytuacji wyjściowej w wyborach na prezydentów miast. W największych ośrodkach rządzą politycy, jeśli nie należący do Platformy Obywatelskiej, to na pewno nie utożsamiający się z obozem obecnej władzy. A dotychczasowe doświadczenia wskazują, że urzędującym prezydentom zawsze łatwiej o obronienie swego stanowiska i osiągnięcie dobrego wyniku niż kandydatom próbującym pozbawić ich funkcji. Z drugiej strony to jednak poważne wyzwanie – odebranie jakiegokolwiek z największych miast z pewnością będzie dla Prawa i Sprawiedliwości dużym osiągnięciem, zaś jakiekolwiek potknięcie ze strony kandydatów opozycji będzie można uznać za porażkę i znaczący przejaw słabości.