DGP analizuje najważniejsze wnioski płynące z wyników wyborów samorządowych.

Upadek mitu sprawczej siły rządu

Wstępne wyniki tegorocznych elekcji ukazały nieoczywistą prawdę – jakiekolwiek „gwarancje ministerialne”, wsparcie potężnej machiny rządowej, a nawet przychylność mediów publicznych nie muszą być receptą na wyborczy sukces. Najbardziej dobitnie przekonał się o tym Patryk Jaki, który nawet nie był w stanie kontynuować walki z Rafałem Trzaskowskim w II turze. Z kolei w Łodzi zapowiedzi polityków PiS o wprowadzeniu komisarza tylko zmobilizowały zwolenników Hanny Zdanowskiej, by pójść do urn. Dalsza walka z prezydent elekt może być dla PiS sporym kosztem politycznym.

Dopisywanie do rejestru wyborców, czyli ePUAPka

Reklama

Wielu wyborców dopisujących się przez internet dopiero w lokalach wyborczych dowiedziała się, że ich wniosek nie został rozpatrzony. Teraz trwa przerzucanie się odpowiedzialnością za ten stan. Resort cyfryzacji twierdzi, że to nie wina samego ePUAP, tylko gmin (które nie zdążyły na czas I tury rozpatrzyć wszystkich 46 tys. wniosków – szczególnie Warszawa) i samych wyborców (którzy za późno podjęli działania). Dlatego na dymisje w MC raczej się nie zanosi. PKW z kolei ma pretensje do resortu, że nie poinformował wyraźnie ludzi o ewentualnej konieczności doniesienia dokumentów do urzędów miast (np. rachunków za media, umowy najmu). Piłeczkę odbijają władze lokalne. – Samorządy już kilka miesięcy temu zgłaszały uwagi do PKW, że ustawowy czas na rozpatrzenie wniosków (trzy dni), w tym na obowiązkowe stwierdzenie, że dana osoba zamieszkuje na terenie gminy, jest niewystarczający – argumentują władze stolicy. Będą zmiany w prawie albo samym ePUAP? Jak dziś słyszymy w Ministerstwie Cyfryzacji, raczej nacisk będzie położony na edukację wyborców w tym zakresie.

Reklama

PSL obaliło mit "książeczki"

Wbicie ludowców w okolice 10 proc. było politycznym celem PiS. Planowano scenariusz, w którym albo PSL za rok nie wejdzie do Sejmu, albo wejdzie w koalicję z KO, tracąc na rzecz PiS sporo elektoratu. Wyniki nie są dla ludowców szczytem marzeń, ale gwarantują utrzymanie pozycji w wielu samorządach. Przeczą też tezie, że rewelacyjne jak na nich wyniki sprzed czterech lata były efektem fałszerstw i błędów głosujących. Znów może się okazać, że bez PSL nie można rządzić.

Dziennik Gazeta Prawna

Wiele rozstrzygnięć w pierwszej turze

W pierwszej turze wyłonieni zostali prezydenci: Warszawy, Łodzi, Poznania, Wrocławia, Lublina, Sopotu, Torunia i Katowic. Dogrywka będzie w Gdańsku i Krakowie.

Prawomocnie skazani i szara strefa przepisów

Prawnicy, specjaliści od prawa wyborczego i politycy w większości przyznają, że sprawa Hanny Zdanowskiej, skazanej na karę grzywny, ujawniła niespójność przepisów. Teraz pojawiają się głosy, m.in. z PKW, by prawo zmienić. Nie wiadomo tylko, w którą stronę – czy zaostrzenia przepisów (jakikolwiek prawomocny wyrok pozbawia szans na kandydowanie), czy ich doprecyzowania (wprowadzenie zasady proporcjonalności, zgodnie z którą tylko najcięższe przewinienia pozbawiałyby stanowisk samorządowych).

Problemy w komisjach

Reklama

Nawet szef PKW przyznaje, że w związku z tym, że w tym roku trzeba było znaleźć dwukrotnie więcej chętnych do prac w komisjach, często trafiały tam osoby z przypadku i bez doświadczenia. Zwłaszcza gdy był problem ze skompletowaniem ich minimalnego składu (pięć osób). Gdy go nie zapewniono, komisarze wyborczy zmuszeni byli szukać chętnych. PKW twierdzi, że to efekt małej aktywności komitetów wyborczych przy wskazywaniu przedstawicieli do komisji (co zmusiło PKW do szukania ich własnym sumptem). Te komplikacje utrudniały proces wydawania kart (tworzyły się kolejki), a teraz – zliczania głosów. W trakcie głosowania doszło do kuriozalnej sytuacji, gdy w Warszawie w siedmiu lokalach wyborczych osoby stojące w kolejce oddawały głos po tym, jak w niedzielę o godz. 21 minęła cisza wyborcza.

AntyPiS nie oddał szańców

Koalicja Obywatelska osiągnęła wynik, który pozwala jej liczyć, że dystans do prowadzącego PiS jest do nadrobienia w kolejnych dwóch turach wyborów. Strategia Grzegorza Schetyny zdefiniowania KO jako zdecydowanego antyPiS i otwarcia na lewicę zdała egzamin. Kolejne wybory europejskie będą sprzyjać KO, jednak mocny wynik PiS na prowincji pokazuje, że KO musi liczyć na ludowców.

Lewica wciąż bez pomysłu na siebie, bez sukcesu i bez lidera

Lewica, jak wskazują exit polls, ledwo przeszła wyborczy próg, co świadczy o tym, że może nie liczyć się w układaniu sejmikowego pasjansa. Pierwsze porażki widać było w kampanii, gdzie SLD zarejestrowało ponad dwa razy mniej kandydatów, niż głosiły szumne zapowiedzi. Wyborczy wynik stawia znak zapytania nad zdolnością SLD do przekroczenia progu w wyborach parlamentarnych za rok.

Najwyższa frekwencja w historii wyborów samorządowych

Do urn poszło 53,98 proc. uprawnionych do głosowania. To o prawie 7 pkt proc. więcej niż w 2014 r. W niedzielę najwyższa frekwencja – 58,89 proc. – była w woj. mazowieckim, najniższa w opolskim – 48,54 proc. Odsetek głosujących w stolicy – 65,84 proc. – potwierdził wcześniejsze doniesienia o kolejkach w lokalach wyborczych.

Migracja bez wielkiego wpływu na wynik wyborów

Kwestia migracji, do której PiS powrócił w ostatnich dniach kampanii w agresywnym spocie, nie miała dużego wpływu na wyborców. Spot był wymierzony w PO, ale miał także rykoszetem uderzyć w PSL, byłego koalicjanta Platformy, który zgodził się na kwoty w ramach relokacji uchodźców. Tymczasem ludowcy osiągnęli dobry wynik w Polsce powiatowej, co potwierdzałoby tezę o tym, że temat migracji nie jest czynnikiem decydującym przy podejmowaniu decyzji wyborczych.

Ostrzeżenie dla PiS przed wyborami parlamentarnymi

PiS wygrał wybory, ale nie wiadomo, ile władzy uzyska. Wyniki exit poll wskazują, że osiągnął najwyższe wyborcze zwycięstwo od wprowadzenia reformy samorządowej w 1999 r., lecz nie wiadomo, na ile powiększy swój stan posiadania w sejmikach. Czuje też na plecach oddech KO. To rezultat, który pokazuje, że nadal możliwy jest rząd PiS w kolejnej kadencji, ale także scenariusz, w którym PiS wygrywa za rok wybory parlamentarne, lecz nie ma z kim rządzić. Stąd wezwania prezesa Jarosława Kaczyńskiego do dalszej kampanijnej pracy.