Konferencja miała związek z wtorkową publikacją "Dziennika Gazety Prawnej". Gazeta napisała, że w sumie na obywatela przypada 80 tys. zł długu, a nie - jak wylicza rząd - 20 tys. zł. Według "DGP" oficjalnie państwo pożyczyło 790,7 mld zł, ale zobowiązania samego ZUS to 2,07 bln zł. Jak pisze dziennik, pieniędzy nie ma, bo zostały wydane na emerytury.

Reklama

>>> Przeczytaj: Wielki dług ukryty w ZUS. Cztery razy większy

Szef klubu PJN Paweł Poncyljusz mówił na wtorkowej konferencji, że jest to kwota "o wiele wyższa niż się ktokolwiek spodziewał". Jak dodał, kłopot polega na tym, że obywatele są o tym fakcie informowani przez media, a nie przez Ministerstwo Finansów i szefa tego resortu.

Dlatego - mówił - PJN dedykuje Rostowskiemu "informację, ile to jest 2 biliony złotych". Uczestnicy konferencji ustawili się następnie w rzędzie, a każdy z nich trzymał papierową kartkę; pierwszy - z cyfrą "2", pozostali z cyfrą "0" - w której umieszczono zdjęcie ministra finansów. "Tych zer po liczbie rzeczywistej jest dwanaście i to jest realny dług Polaków na dzień dzisiejszy" - oświadczył Poncyljusz.

Reklama

Ocenił także, że rząd zachowuje się obecnie jak "rodzic, który po ciemku, w nocy wchodzi do pokoju swoich dzieci i podkrada pieniądze ze skarbonki". "Bo nikt z nas nie ma wątpliwości, że ten dług publiczny - te 2 biliony zł - to jest kwota, którą będą musieli spłacić nie tylko dziś Polacy pracujący, ale również nasze dzieci i wnuki" - ocenił.

"W budżecie państwa na przyszły rok już osiągnęliśmy taką sytuację, w której 43 mld zł to jest obsługa długu, a 42 mld zł to wszystko, co zapłacą w ramach podatku PIT Polacy w 2012 roku. A więc przekroczyliśmy ten poziom, w którym obsługa długu publicznego będzie droższa niż wpływy z PIT za cały rok od wszystkich Polaków" - kontynuował.

Poncyljusz zaapelował do Rostowskiego, by powiedział, jaki jest realny dług publiczny i ile w następnych latach Polacy będą płacili za to, że "w ostatnich latach rząd bardzo hojnie rozdaje pieniądze, bardzo hojnie również PO obiecuje kolejne podwyżki, kolejne inwestycje". "Tylko w żadnym miejscu nie pokazuje, gdzie ma zamiar dokonać oszczędności, gdzie ma zamiar dokonać reformy finansów publicznych" - dodał szef klubu PJN.