Wyborów chcą wszyscy?
Wygląda na to, że wcześniejszych wyborów życzyłyby sobie wszystkie partie. O przerwanie urlopu do prezydenta zaapelował Donald Tusk z PO. Chciał, by pomógł on rozwiązać kryzys i doprowadzić do wcześniejszych wyborów. "Nie można już dłużej udawać, że nic się nie dzieje. Trzeba przerwać kołomyję, która żenuje Polaków" - grzmiał Tusk. I przyznał, że Platforma zgodzi się nawet na termin wiosenny. "Tu nie ma żadnej sztuczki. Prosimy prezydenta o przerwanie urlopu i spotkanie, by porozmawiać o wcześniejszych wyborach" - apelował Donald Tusk, szef PO.

Reklama

Prezydent jak na razie milczy, ale za to głos zabrał wypoczywający na urlopie premier. Przyznał, że "wcześniejsze wybory są nieuniknione", pytanie tylko, czy "troszkę wcześniej, czy troszkę później". Winą za rozpad koalicji obarczył koalicjantów - LPR i Samoobronę.

Słowa Jarosława Kaczyńskiego nie oznaczają, że wybory rzeczywiście będą. Bo - jak tłumaczył szef rządu - ostateczną decyzję podejmie Rada Polityczna PiS. "Samorozwiązanie parlamentu, bez decyzji PiS, jest niemożliwe" - podkreślił. On sam jednak, jak przyznał, jest zwolennikiem szybkich terminów.

Platforma z Sojuszem

Choć Tusk raczej nie wierzy w możliwość przeforsowania konstruktywnego wotum nieufności, inaczej patrzy na to szef SLD Wojciech Olejniczak. W rozmowie z dziennikiem.pl powiedział nawet, że jest gotów stanąć na czele nowego rządu z udziałem Platformy.

Reklama

W Polskim Radiu Olejniczak zasugerował, że współpraca obu partii zacieśnia się, bo ostatnio PO zmieniła "linię polityczną". Jeśli jednak Platforma nie zdecyduje się na współpracę z SLD, to Sojusz jest zdeterminowany i taki wniosek złoży sam.

"Jeżeli 22 sierpnia nie dojdzie do samorozwiązania Sejmu, wtedy jeszcze tego samego dnia SLD składa wniosek o konstruktywne wotum nieufności z własnym kandydatem na premiera" - powiedział dziennikowi.pl Grzegorz Napieralski, sekretarz generalny Sojuszu.

I przyznał, że cały czas czekają na jasną deklarację Platformy. W nieoficjalnych na razie rozmowach obu partii politycy PO przyznają, że wspólne stworzenie rządu z SLD może okazać się jedynym rozwiązaniem.

Reklama

Koalicję z LIS-em akceptują nawet wyborcy PO

Z kolei Grzegorz Schetyna z PO widzi też inne rozwiązanie - rząd techniczny PO i PSL. Dodał jednak, że gdyby nie było już innego rozwiązania, w ostateczności mógłby współrządzić także z LiS-em. To nie byłaby żadna koalicja Platformy z Samoobroną i LPR, ale jedynie rząd tymczasowy, który miałby doprowadzić do przyspieszonych wyborów - powiedział Schetyna w TVN24.

Sojusz Platformy i LiS-u wydaje się prawdopodobny, bo okazuje się, że nawet wyborcy PO są w stanie przełknąć taką koalicję. W dzisiejszej "Rzeczpospolitej" został opublikowany sondaż, z którego wynika, że 80 proc. zwolenników PO byłoby w stanie znieść przymierze Donalda Tuska z Andrzejem Lepperem.