Dominika Sikora: Czy grozi panu dymisja?

Jacek Paszkiewicz: Na moim stanowisku zawsze taka groźba istnieje.

Ale czy liczy się pan z taką możliwością?

Wydaje mi się, że na spotkaniu u premiera wspólnie z minister zdrowia ustaliliśmy wszystkie niezbędne działania, których wprowadzenie w życie takie zagrożenie minimalizuje.

Reklama

Zmienił pan zarządzenie w sprawie wykonywania chemioterapii niestandardowej. Jakie to będzie miało przełożenie na działanie placówek ochrony zdrowia?

Dotychczas leczenie pacjentów onkologicznych przy wykorzystaniu terapii niestandardowej mogło być stosowane w szpitalach. Dzięki zmianie mojego zarządzenia i tzw. rozporządzenia koszykowego, pacjenci będą mogli z niej korzystać w warunkach ambulatoryjnych oraz w ramach trybu jednodniowego.

Czyli jednak zostanie rozszerzona lista placówek, które mogą ją stosować?

Reklama

Tak. Jednocześnie odstąpiliśmy od wymogu ograniczenia stosowania chemioterapii niestandardowej do miejsca pracy konsultanta.

Czy te zmiany wymagają od placówek podpisania nowych kontraktów z NFZ?

Tak. Przeprowadzimy tzw. rokowania uzupełniające. Sądzę, że dyrektorzy wojewódzkich. oddziałów NFZ dzisiaj ogłoszą nowe konkursy. Powinny się one rozstrzygnąć w ciągu najbliższych 10 dni.

A w tym czasie szpitale bez kontraktów mogą przyjmować pacjentów?

Mogą one przyjmować chorych na podstawie art. 19 tzw. ustawy zdrowotnej, czyli traktując udzielane im świadczenia jako ratujące życie. Dyrektorzy szpitali i oddziałów zostali już o tym poinformowani.

>>>Czytaj dalej>>>



A to ograniczenie miejsc, gdzie chemioterapia niestandardowa może być wykonywana, było podyktowane oszczędnościami?

- Nie, bo nie było takiej potrzeby. Rocznie z terapii niestandardowej korzysta około 2 tys. chorych przy ponad 70 tys. pacjentów onkologicznych leczonych metodami standardowymi.

Czy NFZ już podpisał kontrakty na leczenie pacjentów ze wszystkimi szpitalami?

Nie mamy problem w trzech województwach - podkarpackim, lubelskim i warmińsko-mazurskim. W przypadku tego pierwszego województwa praktycznie wszystkie szpitale podmówiły podpisania kontraktu. Umowy tych szpitali, które nie podpisały aneksów, wygasają z końcem lutego. Dlatego będzie tam ogłaszany nowy konkurs ofert.

Czy przystępując do nowego konkursu szpitale dostaną więcej pieniędzy?

Dyrektorzy nie mogą na to liczyć. Dodatkowych pieniędzy po prostu nie ma w systemie.

Wśród szpitali, które nie podpisały aneksów są również szpitale powiatowe.

Tak i to o tyle mnie dziwi, że jest to niezgodne z ustaleniami z Konwentem Szpitali Powiatowych. Jeszcze na grudniowym spotkaniu w Ministerstwie Zdrowia jego przedstawiciele twierdzili, że reprezentują wszystkie placówki powiatowe i podpiszą one aneksy, o ile dostaną tyle samo środków na leczenie, co w czerwcu 2009 roku. Jak na razie nic to nie oznacza. Umowy wciąż obowiązują mimo, że są w okresie wypowiedzenia. Szpitale w dalszym ciągu mają obowiązek przyjmowania pacjentów i leczenia ich za pieniądze z NFZ.

>>>Czytaj dalej>>>



Aby utrzymać poziom finansowania szpitali z czerwca 2009 roku, już pan rozwiązał rezerwę ogólną, migracyjną oraz zmniejszył środki na refundacje leków. Czy to oznacza, że NFZ już nie ma żadnych ekstra pieniędzy?

To prawda, nie mamy żadnych rezerw. Wszystkie poduszki bezpieczeństwa zostały już wystrzelone.

W takiej sytuacji NFZ zaciągnie kredyt bankowy albo pożyczkę z budżetu państwa?

To jest zły pomysł. Kredyt ma to do siebie, że trzeba go spłacać. Nie mamy szans na uzyskanie pożyczki z budżetu państwa, bo i ten ma problemy. W grę wchodziłby jedynie kredyt komercyjny. Ale jego spłata kosztowałoby setki milionów złotych i odbywałoby się to kosztem leczenia pacjentów.

To jak NFZ chce ratować swoje finanse?

Pracujemy nad pewnymi działaniami, które mają poprawić finanse Funduszu. Głównie chodzi o zwiększenie wpływów z KRUS.

To oznacza zmianę podstawy naliczania składki za osoby ubezpieczone w KRUS?

Tak. Proponujemy, żeby podstawą była wysokość minimalnego wynagrodzenia (1317 zł - red.). Obecnie jest nią cena za jeden kwintal żyta (30 zł. - red.). Ale składka wciąż byłaby opłacana przez budżet państwa.

Czyli spowodowałby to wzrost wpływów do NFZ, ale i wzrost wydatków budżetu państwa?

To prawda. Nas interesuje, żebyśmy uzyskali poziom wpływów z KRUS z 2009 roku. A szacujemy, że w tym roku te wpływy będą niższe o ponad 1,2 mld zł.

Czy ta propozycja była omawiana z ministrem finansów?

Minister Zdrowia zapewniła mnie, że prowadzi takie rozmowy.

Kiedy to rozwiązanie może wejść w życie?

Od 2011 roku. Ta zmiana musi bowiem być zapisana w ustawie budżetowej.