Firmy z branży hazardowej chcą donieść na wszystkich 46 naczelników odpowiedzialnych za zlecenie od grudnia 2009 roku zmasowanych kontrole punktów gier i rekwirowanie automatów o niskich wygranych. Ale doniesień do prokuratury będzie nawet ponad 200.

"Od piątku wysłaliśmy już około trzydzieści takich doniesień. Ale będzie ich więcej, bo każda akcja celników zostanie zaskarżona" - mówi nam osoba ze spółki Fortuna, której celnicy zarekwirowali sprzęt wart milion złotych. W ślady Fortuny idzie dziesięć innych firm z tej branży.

Wczoraj podczas przesłuchania przed hazardową komisją śledczą szefujący Służbie Celnej Jacek Kapica przyznał, że podległe mu służby zarekwirowały w ciągu kilku ostatnich tygodni 1153 automaty pod zarzutem, że były zaprogramowane w sposób łamiący przepisy ustawy. Resort finansów na swoich stronach informuje, że tylko w pierwszej połowie grudnia przeprowadzono ponad 4 tys. kontroli punktów z automatami.

"Nikt nie kwestionuje prawa do kontroli, ale celnicy nie mają prawa do rekwirowania sprzętu. Mogą przeprowadzić tzw. eksperyment, czyli próbną grę. Jeżeli funkcjonariusz oceni, że urządzenie nie działa zgodnie z prawem, to jest to jedynie podstawa do poddania takiego urządzenia fachowej ekspertyzie" - twierdzi Stanisław Matuszewski, prezes Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych.

Dodaje, że do takiego badania wytypowanych jest trzynaście specjalistycznych jednostek w kraju. Ale celnicy rekwirując automaty, sami orzekają o ich nieprawidłowym funkcjonowaniu. Jak twierdzi Matuszewski, zdecydowana większość urządzeń skonfiskowanych przez Służbę Celną posiada pozytywne opinie techniczne, które zostały wydane przez jednostki badawcze certyfikowane przez Ministerstwo Finansów.

"Jeżeli faktycznie Służba Celna nie ma prawa do rekwirowania tych urządzeń, to zarzut firm jest jak najbardziej uzasadniony" - ocenia prawnik prof. Piotr Kruszyński, znany karnista. Ale na donosach do prokuratury brana może nie ppprzestać. "Jeżeli zawiadomienia będą odrzucane przez śledczych, pójdziemy do sądu" - zapowiada Matuszewski.









Reklama