"Nie ma w tym nic zaskakującego. Po prostu kobiety zdały sobie sprawę, jaką cenę płacą za macierzyństwo. I nie chodzi o kłopoty finansowe, ale o utracone możliwości rozwoju zawodowego a także zwiększenie liczby obowiązków domowych" - tłumaczy prof. Irena Kotowska, demograf ze Szkoły Głównej Handlowej.

Reklama

Dlatego o wiele chętniej na dzieci decydują się te małżeństwa, w których panuje partnerski podział ról. Problem w tym, że taki model rodziny nie jest w Polsce zbyt powszechny. Obowiązek zajmowania się domem i dziećmi, zazwyczaj spada na barki kobiet, i to bez względu na to, czy są aktywne zawodowo czy nie.

"To wyraźny sygnał, że państwo powinno tak sformułować politykę rodzinną, aby umożliwiała rodzicom równy podział ról. Na przykład poprzez wydłużenie urlopów tacierzyńskich oraz ułatwienie kobietom łączenia pracy z macierzyństwem. Jak? Choćby poprzez większą dostępność żłobków i przedszkoli" - dodaje prof. Kotowska.

Nie planuję drugiego dziecka

Te formy opieki nad dziećmi mocno jednak w Polsce szwankują. Żłobków właściwie nie ma - na ponad milion dzieci jest około 400 placówek. Co prawda już od kilku lat w ministerstwie pracy trwają prace nad tzw. ustawą żłobkową, dzięki której sytuacja miałaby się poprawić, jednak utknęła w Sejmie.

Reklama

Na własnej skórze doświadczyła tego Agnieszka Małecka z Warszawy, która po urodzeniu dziecka chciała wrócić do pracy, ale nie znalazła dla niego miejsca w żłobku. "Jesteśmy setni na liście oczekujących. Dyrekcja pociesza, że może za kilka miesięcy coś się zwolni i znajdzie się dla nas miejsce" - opowiada 30-latka. Na razie kobieta siedzi w domu z dzieckiem. To doświadczenie sprawiło jednak, że przestała myśleć o kolejnej ciąży.

Wyniki badań pokazują, że nie ona jedna: aż 60 proc. polskich matek po 30. roku życia deklaruje, że nie chce już mieć więcej dzieci. "Bo napotykając na takie utrudnienia kobiety zastanowią się dwa razy, nim zdecydują się na kolejne dziecko" - mówi Monika Rościszewska-Woźniak z Fundacji Komeńskiego, które zajmuje się edukacją.

Reklama

Nie stać nas na dziecko

Do prokreacji zniechęca Polaków również obawa, że nie będą w stanie łączyć pracy z wychowywaniem dzieci. "Pracodawcy rzeczywiście nie ułatwiają rodzicom zadania. Niechętnie godzą się na elastyczny czas pracy czy telepracę w domu. I to pomimo istniejących przepisów" - mówi psycholog społeczny prof. Janusz Czapiński, autor Diagnozy Społecznej. I dodaje, że kobiety z kolei nie chcą zachodzić w ciążę, bo boją się utraty zatrudnienia.

Z sondażu CBOS-u wynika również, że około jedna piąta ankietowanych rezygnuje z dzieci z powodów finansowych. Jak twierdzą, mają nieodpowiednie warunki mieszkaniowe lub boją się obniżyć swój status materialny. "Polacy mają świadomość, że dzieci są drogie wymagają ciągłych inwestycji. Podchodzą do tej kwestii odpowiedzialnie, więc podejmując decyzję o dziecku, biorą pod uwagę także aspekt ekonomiczny" - tłumaczy prof. Czapiński.

Efekt jest taki, że w ubiegłym roku tzw. wskaźnik dzietności, który określa ile dzieci rodzi średnio kobieta, wyniósł w Polsce zaledwie 1,39. Tymczasem aby Polaków nie ubywało, powinien wynosić co najmniej 2, 1. "Ale w Polsce teraz króluje model dwa plus jeden. A ponieważ polityka prorodzinna w Polsce jest marna, nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się zmienić" - mówi prof. Czapiński.