W Polsce brakuje miejsc w szpitalach psychiatrycznym. W efekcie na wolne łóżko trzeba czekać latami. Miał to zmienić przyjęty półtora roku temu program ochrony zdrowia psychicznego, który zakładał zmianę struktury leczenia. I tak na każde 50 tys. mieszkańców miałyby powstać tzw. centra zdrowia psychicznego, dzieki czemu pacjencji mogliby się leczyć w swoim środowisku rodzinnym. W planach było także zwiększonie liczby poradni, oddziałów dziennych, hosteli, a także umożliwienie leczenia pacjentów w ich własnym domu. Jak twierdzą psychiatrzy, taka forma opieki nie tylko pomaga pacjentom w szybszy dojściu do zdrowia, ale jest również o wiele tańsza. Niestety, bez rozporządzenia ministra zdrowia program jest bezużyteczny.

Reklama

Zabił, bo nie było miejsca w szpitalu

Szpitale psychiatryczne mają coraz więcej problemów, by zapewnić opiekę chorym. "Ostatnio przejechał do nas pacjent z ostrymi psychozami. Nie mogliśmy go jednak przyjąć, bo nie było miejsca. Po wielugodzinnych poszukiwaniach znaleźliśmy łóżko w oddalonym o 120 km Gnieźnie. W ten sposób odizolowaliśmy go od rodziny" - opowiada prof. Aleksander Araszkiewicz ze szpitala w Bydgoszczy.

W jego placówce jest 26 łóżek na zamkniętym oddziale ogónopsychiatrycznym na 400 tys. mieszkańców Bydgoszczy i okolic. W sumie w całym województwie brakuje 400 miejsc.

Do jeszcze większych absurdów dochodzi, kiedy przyjeżdżają pacjenci ze skierowaniem z sądu na przymusowy odwyk. W szpitalu w Bydgoszczy trzeba czekać nawet dwa lata. Tymczasem brak miejsc na oddziałach, np. psychiatrii sądowej, może prowadzić do prawdziwych dramatów. Jerzy Pobocha, szef Towarzystwa Psychiatrii Sądowej, opowiada historię skazanego ze Szczecina, który został przez sąd skierowany do szpitala z rozpoznaniem ciężkich urojeń. Z powodu braku miejsca został odesłany do domu i zabił swoją partnerkę, na której punkcie miał właśnie urojenia. "Jego historia nie jest niestety wyjątkiem" - dodaje Pobocha.

Reklama

Problem z brakiem miejsc pojawia się w większości województw. Do szpitala w Tuszynie w województwie łódzkim na miejsce trzeba czekać ponad rok. "To absurdalne, nie można przecież sobie zaplanować, że będę miał napad depresji albo psychozy za kilka miesięcy. To łóżka powinny czekać na pacjentów, a nie pacjenci na łóżka" - dodaje Araszkiewicz.

Za dużo samobójstw

Reklama

Unijne standardy zobowiązują Polskę nie tylko do poprawy dostępu do specjalistów, ale także do leczenie prewencyjnego. I takie plany też znalazły się w programie. Jak tłumaczą psychiatrzy odpowiednia edukacja i łatwiejszy kontakt z lekarzem, nie tylko umożliwiałaby szybsze diagnozowanie problemów, ale także mogłyby zapobiec samobójstwom, których wskaźnik jest bardzo wysoki. Obecnie umiera z tego powodu więcej młodych ludzi niż w wypadkach samochodowych. "Jednak nasze doświadczenie mówi, że w Polsce nie ma rządowych agend, które by były zainteresowane zdrowiem psychicznym Polaków" - mówi prof. Jerzy Melliburda z Instytutu Psychologicznego, który szukał pomocy w Ministerstwie Zdrowia przy uruchamianiu bezpłatnego telefonu dla dorosłych, którzy przeżywają kryzys emocjonalny. Bezskutecznie.

I choć ministerstwo przy przyjmowaniu nowej ustawy przyznało, że liczba chorych psychicznie stale wzrasta, a łóżek i lekarzy brakuje, nie spieszy się z przyjęciem rozporządzenia. "Jest ono na etapie konsultacji międzyresortowych. Po ich pomyślnym zakończeniu projekt zostanie skierowany pod obrady Kierownictwa resortu zdrowia" - przyznaje Piotr Olechno, rzecznik resortu zdrowia. Kiedy to się stanie? Na to pytanie nikt nam nie potrafił odpowiedzieć.