"Słowa, które padły z moich ust były niepotrzebne; przepraszam za nie. Zapewniam też, że wbrew niektórym sugestiom nie przesądzały one o czyjejkolwiek winie lub niewinności. Fakt ostrzelania wioski jest bezsporny" - przyznał Aleksander Szczygło.

We wczorajszym programie "Superwizjer", poświęconym ostrzałowi afgańskiej wioski przez polskich żołnierzy i śmierci sześciu cywilów, były szef MON nie szczędził ostrych słów. Odchodząc od kamery, wyraźnie poirytowany, rzucił: "Proszę nie mówić do mnie, że ja mam jakąś odpowiedzialność za to, że banda durniów strzela do cywili".

Reklama

Dziś Szczygło trzyma już emocje na wodzy. "Sprawa zajścia w Nangar Khel była najtrudniejszą sprawą, gdy byłem szefem MON. Poruszyła mnie i cały resort" - tłumaczy.