Inne / WOJTEK BASALYGO

Michowski twierdzi, że w końcu 2006 roku, na polecenie kierownictwa firmy, powieszono w niej kartkę z napisem "Hier wird nur Deutsch gesprochen!!!" czyli "Tu rozmawiamy tylko po niemiecku!!!".

Reklama

Warum, czyli dlaczego?

Firma Arvato Services świadczy usługi telefoniczne. Jej pracownicy przez telefon zbierają informacje i udzielają porad klientom z zagranicy. Z reguły rozmawiają z nimi po niemiecku. Zakaz miał dotyczyć sal, w których obsługiwani są zagraniczni klienci. Michałowski zaprotestował i niedługo potem stracił pracę. Jak twierdzi, wylano go z powodu sprzeciwu. Dyrekcja firmy temu zaprzeczała. Dlaczego zwolniła Michałowskiego? Podobno za złą pracę.

Reklama

Pracownik domagał się od firmy 40 tysięcy złotych odszkodowania. Zdaniem sądu, wersja przedstawiona przez niego była "zgodna z prawdą, choć nieco przejaskrawiona". Sędzia prowadząca sprawę dodała też, że "wszelkie działania zmierzające do zakazu używania języka wybranego przez pracowników, noszą znamiona molestowania i dyskryminacji". Według sądu, także zwolnienie Michałowskiego z pracy było przejawem dyskryminacji.

Glücklich, czyli szczęśliwy!

"Nie sądziłem, że wygram. Jestem pod wielkim wrażeniem. Mogę tylko zaapelować do kolegów, by się nie bali iść tą drogą" - powiedział dziennikarzom szczęśliwy Michałowski po odczytaniu wyroku. Zapytany, czy nie jest zawiedziony wysokością odszkodowania, odpowiedział, że nie przyszedł do sądu po pieniądze.

"Wyrok nas zaskoczył. Będziemy się od niego odwoływać" - zapowiedziała Małgorzata Kurc, reprezentująca przed sądem pozwaną firmę.