Roman K. to pierwszy oskarżony w sprawie byłych betanek. Jest oskarżony o to, że lżył próbujących usunąć go z klasztoru funkcjonariuszy, a jednego z nich nawet uderzył monstrancją.

Pojawiły się też doniesienia o molestowaniu przez niego zakonnic. Jedna z zakonnic w grudniu 2007 roku oskarżała księdza w mediach. "Poszłam do ojca Romana. Posadził mnie na wersalce. Zaczął mnie dotykać po udach, po twarzy, całować. Czułam się strasznie" - opowiadała. Jednak nie zdecydowała się złożyć do prokuratury wniosku o ściganie Romana K.

Reklama

>>>Nie zbadają przestępstw w zakonie betanek

Po burzy, która rozpętała się po eksmisji, ksiądz Roman zniknął. Odnalazł się 25 sierpnia ubiegłego roku w Długosiodle pod Wyszkowem, gdzie jest wikarym, a od września katechetą w zespole szkół. Dyrektor szkoły Dorota Stadnik, mimo że zna przeszłość księdza, nadal zatrudnia go w swojej placówce. Mazowiecki kurator oświaty jest sprawą oburzony.

Reklama

>>>"Ksiądz dotykał mnie po udach i całował"

"Wysyłaliśmy pisma, w którym wzywamy dyrekcję do rozwiązania umowy o pracę z księdzem Romanem. Naszym zdaniem nie powinien nauczać w szkole, a rozgłos w jego sprawie szkodzi placówce" - mówi DZIENNIKOWI mazowiecki wicekurator oświaty Mariusz Dobijański.

>>>Była betanka: W zakonie bili i molestowali

Reklama

Kuratorium otrzymało ze szkoły odpowiedź, że dyrekcja zwróciła się do bp. Stanisława Stefanka, ordynariusza diecezji łomżyńskiej z prośbą o odebranie księdzu Romanowi misji katechetycznej. Swoją decyzję o zawieszeniu księdza uzależnia od decyzji księdza biskupa. Łomżyńska kuria nie widzi jednak problemu kontrowersyjnego księdza.

"Wiem, że nominację otrzymał. I nie mam żadnych informacji od księdza biskupa, aby coś więcej miał z tą sprawą robić" - mówi nam ks. Jan Krupka, rzecznik kurii. Zapewnia jednocześnie, że bp. Stanisław Stefanek sprawę księdza dobrze zna.

Bogdan Pągowski, starosta powiatu w Wyszkowie, do którego należy szkoła, twierdzi, że mieszkańcy nie skarżą się na księdza. Jednak w rozmowie z DZIENNIKIEM mieszkańcy niechętnie przyznają, że nie podoba im się, że młodzież uczy ksiądz z taką przeszłością.

"Gdyby to były moje dzieci, to na pewno by ich nie uczył" - mówi nam sklepikarz z Długosiodła. Właścicielka gabinetu stomatologicznego przyznaje, że taka osoba nie powinna mieć kontaktu z młodzieżą. "Ksiądz robił złe rzeczy i nie powinien uczyć dzieci" - mówi.

Dyrektor szkoły tłumaczy: "W polskim prawie obowiązuje domniemanie niewinności. Jest tak do momentu, gdy sąd nie stwierdzi inaczej. A praca księdza, którą wykonuje w szkole, nie daje mi podstaw do jego zawieszenia".

Księdzu Romanowi K. za zarzucane mu czyny grozi nawet do trzech lat więzienia.