ŁUKASZ ANTKIEWICZ: To do pani zgłosiła się pacjentka, która obecnie przebywa kobieta z wirusem A/H1N1. Na co się skarżyła?

DR BARBARA STAWIASZ: Przyszła do nas we wtorek około godziny 11. Akurat dobrze się stało, że o tej godzinie nie było żadnego innego pacjenta w przychodni. Byłam tylko ja i pielęgniarka. Kobieta powiedziała, że objawy pojawiły się w nocy z niedzieli na poniedziałek. Skarżyła się na bóle mięśniowe, miała stan podgorączkowy i katar. Wszystko wskazywało, że to zwykłe przeziębienie lub grypa.

Ale okazało się inaczej...

Tak. Przy okazji rozmowy okazało się, że 2 maja wróciła z Filadelfii. Wracała wtedy samolotem przez Nowy Jork. Kobieta był przestraszona, bo w samolocie dostała ulotki o wirusie A/H1N1. Od razu więc zastrzegła, że tam skąd przyleciała nie ma ogniska choroby. Ale ja musiałam wdrożyć procedury w takiej sytuacji: zawiadomiłam sanepid, a potem szpitalny oddział zakaźny w Mielcu. Tam, bo to najbliższy taki oddział.

Miała pani kontakt z pacjentką. Nie boi się pani teraz, że wirus mógł również przedostać się na panią i pielęgniarkę?

Nie. Od razu przystąpiliśmy do odkażania całego gabinetu, gdzie przyjmowałam chorą. Zdezynfekowaliśmy wszystkie sprzęty, zastosowaliśmy lampę bakteriobójczą i spaliliśmy używane elementy jednorazowe. Mi i pielęgniarce podano leki antywirusowe. To nie pierwszy raz, kiedy mamy do czynienia z zakażeniem. Nie ma sensu rozbudzać paniki.









Reklama

p



* Dr Barbara Stawiasz jest lekarzem w Niepublicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej "Eskulap" w Tarnobrzegu, do której we wtorek zgłosiła się 58 - letnia pacjentka z wirusem A/H1N1