Afera wybuchła w 2002 r., gdy prokuratury w Katowicach i Warszawie ogłosiły, że dopadły gang policjantów. Powodem akcji były zeznania złodzieja samochodowego ps. Patyk, który obciążył kilkunastu funkcjonariuszy o branie łapówek i pomaganie jego grupie.

Reklama

„Patyk” to jest ten sam świadek koronny, który twierdzi, że kradł auto pod blokiem Marka Papały akurat w dniu zabójstwa generała i widział tam Ryszarda Boguckiego.
Wśród obciążanych przez „Patyka” znalazła się też Szklarska. – Przyszli po mnie 4 kwietnia 2002 r. o 6 rano, zrobili przeszukanie, nastraszyli dziecko i dostałam zarzuty, których nigdy bym się nie spodziewała – opowiada.

Złodziej zeznał, że w połowie lat 90. dał jej partnerowi z patrolu 400 dol. łapówki, a ona to widziała. Prokurator nie sprawdził, że dotyczyło to zupełnie innej pary policjantów. Jej partnera Wiesława R. ps. Dino natychmiast aresztowano, ona cudem uniknęła kratek.

Prokurator oskarżył ich wraz z kilkunastoma innymi funkcjonariuszami o korupcję i udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Na rozstrzygnięcie musieli czekać aż osiem lat.

W środę sąd skazał siedmiu byłych funkcjonariuszy. Uniewinnił natomiast „Żyletę” (tak Szklarską nazywali koledzy, ponieważ często łapała złodziei na gorącym uczynku, powalając ich na ziemie) i „Dina” oraz dwóch innych byłych policjantów.

Reklama