Jest jednym z lepszych radców prawnych w Polsce - tak Marcin Dubieniecki mówi o swym wspólniku. Jacek M. zajmuje się obrotem nieruchomościami. Jest zamieszany w głośną sprawę kupna działki na placówkę dyplomatyczną Egiptu. Ambasada tego kraju zleciła jego kancelarii Legal Advisors obsługę prawną transakcji. Chodziło o działkę, której cena wynosiła wówczas 1,2 mln euro.

Reklama

Jednak Jacek M. wiedział, że ambasada ma na ten cel więcej pieniędzy. Dogadał się więc z ambasadorem i na podstawioną osobę kupił działkę, którą potem w podobny sposób odsprzedał za 2,6 mln euro.

Ale to nie koniec. Jacek M. miał spreparować dokumenty dotyczące wyceny działki. Widniało na nich nazwisko nieistniejącego biegłego. Radca prawny w 2007 roku przed siedzibą swej kancelarii na warszawskim Mokotowie wręczył ambasadorowi walizkę z milionem złotych - częścią zysku z ustawionej transakcji.

W lipcu 2009 roku prawnik został aresztowany. Usłyszał zarzuty nadużycia uprawnień udzielonych mu przez ambasadę, doprowadzenia do wyrządzenia szkody majątkowej wielkich rozmiarów, a także fałszerstwa. Za korupcję nie odpowie, bo od razu się do niej przyznał. Grozi mu do 10 lat więzienia.

Reklama

Obrońcą Jacka M. został ojciec Marcina Dubienieckiego, Marek. Oskarżony wyszedł z aresztu i wkrótce potem został wspólnikiem... syna swego adwokata. W ten sposób powstała kancelaria Dubieniecki M. Legal Advisors.

Panowie współpracują także na innym polu. Jacek M. jest także prezesem spółki KDM Invest, której wspólnikami są Dubieniecki i współpracownik Jacka M. Przedmiotem jej działalności ma być obrót nieruchomościami oraz wytwarzanie i handel energią elektryczną - podaje "Polityka".

Przeszłość Jacka M. i jego problemy z prawem są dobrze znane Marcinowi Dubienieckiemu, ale w żadnym razie nie zamierza kończyć z nim współpracy. "Chcę budować potężną kancelarię z panem M., jestem na tym skoncentrowany. Pan M. jest jednym z lepszych radców prawnych w Polsce" - mówi. I dodaje, że to, z kim prowadzi kancelarię, jest jego prywatną sprawą.

"Czy ja będę prowadził kancelarię z panem M., czy z panem gangsterem Słowikiem - to jest moja prywatna sprawa. Tak samo jak to, czy będę startował, czy nie. To co o mnie dziennikarze piszą, co sobie mówią - ja mam to wszystko gdzieś" - ucina.