Film, którego premiera zapowiedziana jest na 17 marca, pokazuje kolejne miesiące po katastrofie smoleńskiej, a w szczególności to, co działo się przed Pałacem Prezydenckim. Chodzi tu o gorący spór o ustawiony tam tuż po tragedii 10 kwietnia drewniany krzyż.

Reklama

Twórcy filmu uważają, że były elementem "wojny o kulturę i miejsce krzyża w przestrzeni publicznej". Ich zdaniem także, było to sondowanie, "jak daleko można się posunąć w niszczeniu podstaw naszej cywilizacji" - pisze niezalezna.pl.

"Sprawdzano, jaką reakcję spowoduje prostacki, wulgarny, chamski atak na krzyż. Okazało się, że władza robi wszystko, żeby ten krzyż przesunąć w sferę osobistą. Było to sprawdzanie, ćwiczenie Polaków, czy będą bronić krzyża, czy nie" - mówi producent filmu Robert Kaczmarek.

Reżyser Ewa Stankiewicz wspomina, że najbardziej uderzyła ją scena usuwania krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego, a w szczególności reakcja młodych ludzi, którzy dopingowali policję "szarpiącą" garstkę starszych ludzi. "Czegoś takiego nie widziałam nigdy w życiu - ani na żywo, ani w filmie. Młodzi ludzie, którzy zawsze mają tendencje wolnościowe, są skłonni raczej kontestować władzę - tutaj ją dopingowali, w dodatku widząc, że ta władza dopuszcza się przemocy wobec słabych ludzi" - opowiada Stankiewicz.

Reklama

http://www.youtube.com/watch?v=LOpyFLigFkg