Zarządzenie cofnięto, bo Andrzej Lepper przysłał do sądu faksem zwolnienie na 17 marca, potwierdzone przez lekarza sądowego.

O zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu Andrzeja Leppera 17 marca zdecydowała sędzia Anna Walenciak, orzekająca w procesie dotyczącym składania przez niego fałszywych zeznań podczas konfrontacji ze Zbigniewem Ziobrą. Przyczyną wydania nakazu była druga nieusprawiedliwiona obecność oskarżonego w sądzie, co uniemożliwiło rozpoczęcie przewodu.

Reklama

Sędzia postanowiła, że Lepper ma być zatrzymany na 48 godzin przed kolejną rozprawą wyznaczoną na 4 kwietnia. Zarządzenie było warunkowe. Sąd mógł je uchylić, jeśli lider Samoobrony w ciągu trzech dni przedstawi dokumenty potwierdzające ważne przyczyny jego nieobecności.

17 marca rano Andrzej Lepper przysłał do sądu faks, w którym napisał, że nie może uczestniczyć w rozprawie z powodu ważnej sprawy rodzinnej - choroby syna. Jego obrońca mecenas Wiesław Żurawski tłumaczył wówczas, że z tego, co się orientuje, jego klient, z którym - jak podkreślił - nie ma stałego kontaktu, jest w klinice w Gdańsku przy łóżku ciężko chorego syna.

Reklama

We wtorek w rozmowie z PAP mecenas Żurawski powiedział, że przedstawiając wówczas powody nieobecności Andrzeja Leppera, nie wiedział, że 17 marca jego klient poczuł się na tyle źle, że "sam został unieruchomiony".

Proces Andrzeja Leppera to efekt jego zeznań złożonych 12 sierpnia 2007 r. w Koszalinie przed prokuratorem z Warszawy, w śledztwie dotyczącym ujawnienia informacji o akcji CBA w resorcie rolnictwa w tzw. aferze gruntowej. Konfrontowany ze Zbigniewem Ziobrą lider Samoobrony powiedział, że 4 czerwca 2007 r. Ziobro - ówczesny minister sprawiedliwości w rządzie PiS-Samoobrona-LPR - miał powiedzieć mu - ówczesnemu wicepremierowi i ministrowi rolnictwa - że CBA prowadzi akcję ws. afery gruntowej w resorcie rolnictwa.



Reklama

Ziobro od początku zaprzeczał słowom Leppera. Dzień po konfrontacji w koszalińskiej prokuraturze ujawnił dowód na prawdziwość swoich słów - cyfrowy dyktafon z nagraną przez niego potajemnie rozmową z Lepperem. Nagranie - które nazwał "politycznym gwoździem do trumny Andrzeja Leppera" - Ziobro przekazał warszawskiej prokuraturze prowadzącej śledztwo w sprawie przecieku z akcji CBA.

W 2008 r., z braku danych uzasadniających podejrzenie przestępstwa, śledztwo w wątku o przeciek dotyczący "fałszywego oskarżenia" Ziobry przez Leppera umorzono. W 2009 r. warszawski sąd uwzględnił zażalenie Ziobry na decyzję prokuratury i uchylił umorzenie, nakazując kontynuowanie śledztwa.

W czerwcu 2010 r. w prokuraturze doszło do ponownej konfrontacji Leppera z Ziobrą. Dwa miesiące później śledczy przedstawili Lepperowi zarzut składania fałszywych zeznań. W październiku sporządzili akt oskarżenia, który przesłali do Sądu Rejonowego w Koszalinie.

Lepper nie przyznał się w śledztwie do zarzutu. Za składanie fałszywych zeznań grozi do 3 lat więzienia.