Fragmenty rozmowy Gargas z Jadwigą Kaczyńską znalazły się w zwiastunie filmu dziennikarki, którego premiera zapowiadana jest na 6 kwietnia. Tomasz Machała napisał, że rozmawiał w tej sprawie z szefem PiS. "Wielu pyta, czy wypowiedź Jadwigi Kaczyńskiej dla Anity Gargas to dowód, że pani Kaczyńska weźmie udział w kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości. Wracam właśnie z biura PiS na Nowogrodzkiej, gdzie usłyszałem twarde zaprzeczenie. Jarosław Kaczyński powiedział mi, że wykorzystanie słów jego matki w tym kontekście "nastąpiło wbrew jej woli". Uważa to za "nadużycie" - stwierdził w swym serwisie dziennikarz Polsatu.
"Wypowiedź dla Anity Gargas miała być wykorzystana w filmie o Smoleńsku, a nie do internetowego, szybkiego newsa" - napisał Machała. Dodał, że w siedzibie PiS panuje przekonanie, że za ten krok dziennikarka może płacić utratą sympatii szefa PiS i utratą dojścia do niego. "Bo z kim jak z kim, ale z Jadwigą Kaczyńską takich numerów się nie robi" - podsumował Machała.

Gargas odpowiedziała na te zarzuty oskarżeniami o naruszenie jej dóbr osobistych. Dziennikarka w rozmowie z Onet.pl stwierdziła, że wypowiedzi Jadwigi Kaczyńskiej, które znalazły się w zwiastunie jej filmu, nie są "wypreparowanym" wywiadem i nie powstały na potrzeby kampanii wyborczej. Słowa o "autopromocji" kosztem Jadwigi Kaczyńskiej, na którą miała sobie pozwolić, uznała za "brutalną manipulację". "Nie wykorzystywałam żadnego nagrania do autopromocji. Trudno, aby nazwisko autorki filmu było w zwiastunie ukrywane" - tłumaczy.

"Sugerowanie, że doszło do jakichkolwiek nadużyć w związku z filmem "10.04.10" jest naruszeniem moich dóbr osobistych. Zastanawiam się nad podjęciem kroków prawnych wobec Machały, który, przypomnę, jest synem posłanki Platformy Obywatelskiej" - dodaje dziennikarka.

Reklama