Po odczytaniu aktu oskarżenia M. przyznał się do zarzucanych mu czynów i rozpoczął składanie szczegółowych wyjaśnień.

M. został już w styczniu 2010 r. skazany za ten czyn na dożywotnie więzienie. Ponadto miał zapłacić rodzicom i rodzeństwu zabitych mężczyzn po 20 i 10 tys. zł, tytułem częściowego zadośćuczynienia.

Reklama

Apelację złożyli obrońcy oskarżonego, którzy wnioskowali o uchylenie wyroku, oraz pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych, którzy wnosili o jego utrzymanie oraz o podniesienie kwot zadośćuczynienia dla rodziców i rodzeństwa ofiar. O uchylenie wyroku wnioskował także prokurator. Uznał on karę dożywocia za sprawiedliwą, wytknął jednak uchybienia proceduralne. W maju ub. roku Sąd Apelacyjny w Rzeszowie uchylił wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpoznania przez sąd I instancji.

Powodem uchylenia wyroku były błędy proceduralne. Sąd nie negował samej winy oskarżonego ani wymiaru kary. Sędzia sprawozdawca Zbigniew Śnigórski wyjaśniał, że chodzi m.in. o to, że sąd I instancji w uzasadnieniu wyroku nie odniósł się do argumentów obrony o działaniu oskarżonego pod wpływem silnego wzburzenia. Ponadto SA uznał, że materiał dowodowy powinien być przez sąd I instancji ponownie przeanalizowany i oceniony.

Reklama

Według ustaleń krośnieńskiej prokuratury rejonowej, motywem zabójstwa Marcina D. z Rzeszowa była zazdrość o kobietę. Zuzanna pracowała w gospodarstwie oskarżonego i miała z nim zerwać właśnie dla Marcina D. Drugi mężczyzna - kolega Marcina D., Bogdan K. z Iwonicza - był przypadkową ofiarą. Zginął, ponieważ był świadkiem zabójstwa.

Do zabójstw doszło 15 października 2008 r. Tego dnia M. umówił się z Marcinem D. w swoim gospodarstwie w Wernejówce, aby tam przekazać mu konia, który miał być zapłatą za trzyletnią pracę w gospodarstwie oskarżonego. W lesie, w okolicach gospodarstwa, Piotr M. dwukrotnie strzelił z dubeltówki (którą posiadał legalnie jako myśliwy) w plecy Marcina D. Jedna z kul trafiła ofiarę w serce. Do Bogdana K. również strzelił w plecy, ta kula także trafiła w serce. Obaj mężczyźni zginęli na miejscu.



Reklama

Oskarżony ukrył ciała w lesie, w rzadko odwiedzanym miejscu. Samochód Marcina D. wywiózł do Przemyśla i tam porzucił. Wysłał także list napisany wcześniej przez D. do dziewczyny, informujący, że zrywa z nią i zawiadamia o wyjeździe za granicę. Wysyłał także uspokajające sms-y do rodziny ofiary i do Zuzanny.

Te informacje zaniepokoiły jednak bliskich Marcina D., ponieważ zazwyczaj dzwonił on do rodziny, a nie wysyłał wiadomości. Ponadto sms-y były poprawne pod względem ortografii, a Marcin D. - według rodziny - robił błędy. Także rodzina Bogdana K. była zaniepokojona jego długą nieobecnością i brakiem informacji. Rodzina wiedziała jedynie, że wyjechał on wraz z Marcinem D., tymczasem K. zostawił w domu paszport i pieniądze.

Poszukując zaginionych mężczyzn, policja dotarła do Piotra M. W czasie śledztwa przyznał się on do strzelania do mężczyzn, wspominał m.in. o obronie koniecznej. Wskazał także miejsce ukrycia zwłok. Jego wyjaśnienia były jednak sprzeczne z zebranym materiałem dowodowym. Przed sądem w pierwszym procesie M. odmówił składania wyjaśnień.

Oskarżony został przebadany przez biegłych psychiatrów. Po ośmiu tygodniach obserwacji stwierdzili, że miał on zdolność pokierowania swoim zachowaniem i był świadomy popełnienia czynu.

Sąd w ponownym procesie nie zgodził się na publikację danych osobowych oskarżonego. Taką zgodę wydał wcześniej sąd, gdy zapadł pierwszy wyrok skazujący M. na dożywocie.