Sprawę opisuje gazeta.pl. W nocy z wtorku na środę do radia dodzwoniła się słuchaczka, przedstawiająca się jako Karolina z Warszawy. Kobieta cytowała fragmenty książki Leszka Szumowskiego "Zamach w Smoleńsku". Według niej, 10 kwietnia 2010 roku amerykańskie satelity szpiegowskie zarejestrowały awaryjne lądowanie rządowego Tu-154M w lesie niedaleko lotniska w Smoleńsku. Maszynę, która zbytnio nie ucierpiała, miał przewrócić na grzbiet i zniszczyć dopiero wybuch bomby próżniowej. Ci, którzy go przeżyli, mieli zostać zastrzeleni.

Reklama

Prowadzący audycję redemptorysta ojciec Benedykt Cisoń, komentując wypowiedź słuchaczki, stwierdza, że także ludzie, którzy chcieli kupić tę książkę, mieli "ciekawe przygody.

Po chwili na antenie słychać słuchacza przedstawiającego się jako Paweł. Mężczyzna o młodo brzmiącym głosie pyta: "Słucham teraz Radia Maryja i tej słuchaczki, czy ona jest sprawna na umyśle?". Na odpowiedź prowadzącego, że był to cytat, odpowiada: "Jak można cytować takie rzeczy, jak można pisać takie rzeczy, że tupolew wylądował w błocie i później się obrócił na grzbiet! To jest coś strasznego!". "Jeżeli to jest prawda, to jest coś strasznego. Ma pan rację" - odpowiada redemptorysta.

Słuchacz stwierdza, że wersja z książki "Zamach w Smoleńsku" może być prawdą "tylko dla Jarosława Kaczyńskiego". "Zaraz jeszcze usłyszymy, że wszyscy żyją, tylko są przez Rosjan przetrzymywani gdzieś. Jak Rosjanie zrobili mgłę, to może teraz zrobili śnieg i deszcz!" - ironizuje. Prowadzący odpowiada, że dopóki nie ma wszystkich dokumentów na temat katastrofy, każda hipoteza poparta "jakimiś argumentami", jest uprawniona.

Reklama

Chwilę później do radia dodzwoniła się słuchaczka przedstawiająca się imieniem Teresa. "Uważam, że trochę Radio Maryja przesadza. Bądźmy ludźmi, bądźmy katolikami, bądźmy lojalni" - apeluje. "Mój mąż już przestał słuchać Radia Maryja, bo uważam, że to jest takie troszkę podjudzanie ludzi. Tak nie powinno być. Radio Maryja powinno łagodzić, ja nie mówię, żeby przykrywało przykrywką, ale łagodzić, a nie podjudzać" - przekonuje. Dodaje, że była w niedzielę na Krakowskim Przedmieściu, tłumaczy, że słucha Radia Maryja i wysyła datki.

"Myślę, że to nie zamach. Nasz prezydent był kochany, chciał wszystko naraz robić, może to było jego błędem, bo on wszystko na łapu-capu chciał robić. Boże, to nie mógł być zamach! To był wypadek. Ja tak uważam" - dodaje.