"Na szczęście nikt nie ucierpiał, jednak gaszenie wszelkich składowisk jest trudne. To wiele warstw, tutaj dodatkowo materiał gumowy. Strażacy używają głównie piany" - relacjonowała Aneta Gołębiowska z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach.

Reklama

http://www.youtube.com/watch?v=60xxbLh6cDI

Do akcji od wtorkowego wieczora ściągnięto ok. 40 jednostek straży pożarnej z kilku miast regionu. Ciężkie plutony dotarły m.in. z Zabrza, Chorzowa i Rudy Śląskiej, znaczne siły przyjechały z pobliskich Gliwic, z Częstochowy sprowadzono cysternę. Według Gołębiowskiej wszystkie te siły w środę rano nadal uczestniczyły w akcji.

Zgłoszenie o pożarze napłynęło we wtorek ok. godz. 19. Ogień objął większą część składowiska o powierzchni ok. 150 na 70 metrów, a także teren z sąsiednim obiektem biurowym, którego część również spłonęła. Łączna powierzchnia pożaru sięgnęła ok. 1,5 tys. m kw. Słup czarnego, gryzącego dymu z palących się opon widoczny jest z daleka.

Reklama

Pożar udało się wstępnie opanować jeszcze we wtorek wieczorem. Zażegnano wówczas zagrożenie, że ogień rozprzestrzeni się na sąsiednie tereny. Jednak wysoka temperatura, struktura płonącego materiału i dym utrudniają akcję - strażacy pracują przy pożarze w aparatach ochrony dróg oddechowych.

Objęte pożarem składowisko należy do firmy zajmującej się m.in. przetwarzaniem wyrobów z gumy na granulat gumowy i paliwo alternatywne. Składowisko znajduje się w pobliżu toszeckiego dworca kolejowego, oddalonego ok. dwóch kilometrów od centrum miasteczka. Przyczyna pojawienia się ognia ani szacunki dotyczące strat jeszcze nie są znane.