Pożar wybuchł na klatce schodowej trzypiętrowej kamienicy przy ul. Barlickiego po godz. 1. w nocy z czwartku na piątek. Ogień przepalił drzwi i uniemożliwił mieszkańcom wydostanie się z budynku, dlatego poszkodowani byli ewakuowani przez okna. Z budynku udało się wydostać ok. 20 osobom.

Reklama

"Trzy osoby zginęły bezpośrednio w pożarze. Kolejną osobę, która w panice wyskoczyła z drugiego piętra, reanimowano; niestety akcja nie powiodła się" - powiedziała PAP asp. Iwona Gruca z komendy policji w Świętochłowicach. Kolejna, piąta ofiara zmarła w szpitalu.

Siedem rannych osób trafiło do szpitali w Chorzowie, w Rudzie Śląskiej, w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich oraz w Piekarach Śląskich. Według Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach, stan poszkodowanych jest poważny. Mają m.in. urazy kręgosłupa i poparzenia ciała.

Półtoraroczne dziecko, które przebywa w Chorzowskim Centrum Pediatrii i Onkologii jest na oddziale chirurgii dziecięcej. "Ma poparzenia drugiego stopnia kończyn górnych oraz uraz głowy" - powiedział rzecznik prasowy szpitala, Grzegorz Grzegorek.

W pożarze spaliło się sześć mieszkań, część klatki schodowej zawaliła się. Kamienica stoi w zwartej zabudowie. Akcja ratownicza była wyjątkowo trudna m.in. ze względu na drewniane stropy budynku, które szybko zajęły się ogniem. W akcji wzięło udział 18 zastępów strażackich.

Reklama

Nie wiadomo, czy budynek będzie nadawał się do zamieszkania. Według wstępnej opinii nadzoru budowlanego, być może po gruntownym remoncie będzie to możliwe. "Nie można jednak wykluczyć, że ostatecznie zapadnie decyzja o wyburzeniu budynku" - powiedział PAP prezydent miasta, Dawid Kostempski.

Większość ewakuowanych ostatnie godziny spędziło u bliskich i znajomych. Tylko cztery osoby skorzystały z możliwości czasowego przeniesienia się do Środowiskowego Domu Samopomocy. Od poniedziałku miasto ma zapewnić wszystkim lokatorom kamienicy lokale zastępcze. W budynku zameldowanych było 17 osób, ale wiadomo, że faktycznie przebywało w nim więcej osób.

Reklama

Lokalne władze zapewniają poszkodowanym pomoc psychologiczną i finansową, która ma wynieść 5 tys. zł na każdą rodzinę. W mieście uruchomiono punkty informacyjne dla poszkodowanych. W magistracie pracuje sztab kryzysowy.

Prezydent Kostempski ogłosił w mieście żałobę, która będzie trwać od południa w piątek do końca weekendu. Zaapelował o powstrzymanie się w tym czasie od organizacji i udziału w zabawach oraz wydarzeniach sportowych i kulturalnych.

Nie wiadomo jeszcze, co było przyczyną pożaru. Wyjaśnianiem okoliczności tragedii zajmuje się policja i prokuratura, która wszczęła już śledztwo.

Za najmniej prawdopodobną specjaliści uznają zwarcie w instalacji elektrycznej, bardziej prawdopodobne jest zaprószenie ognia lub podpalenie - powiedział PAP rzecznik świętochłowickiego magistratu, Krzysztof Maciejczyk. Ostatecznie ustali to biegły z zakresu pożarnictwa.