"Na polecenie Biura Współpracy Międzynarodowej Komendy Głównej Policji dotarliśmy do bliskich ofiar zamordowanych na wyspie Jersey, którzy mieszkają w Bydgoszczy. Zbieraliśmy informacje mogące przyczynić się do wyjaśnienia okoliczności i przyczyn tragedii" - wyjaśniła Kamila Ogonowska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Jednak ze względu na dobro śledztwa odmówiła podania bliższych szczegółów na ten temat. Według nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł zbliżonych do sprawy o zebranie informacji została też poproszona małopolska policja.

Reklama

Z Bydgoszczy pochodziły ofiary tragedii: kobieta i jej ojciec, dla których podejrzany o zabójstwo był mężem i zięciem. W Bydgoszczy mieszkają matka i brat zamordowanej kobiety. Z informacji zebranych u znajomych rodziny ofiar wynika, że o tragedii przyszli powiadomić bydgoscy policjanci. Nieoficjalnie wiadomo, że nie było możliwe przeprowadzenie klasycznego przesłuchania rodziny, a jedynie ich tzw. rozpytanie.

Ogonowska zaznaczyła, że zebrane informacje zostały przekazane do Komendy Głównej Policji. Przyznała, że na razie nie ma żadnych oficjalnych informacji, jakoby do Bydgoszczy mieli przyjechać brytyjscy policjanci prowadzący śledztwo. Według nieoficjalnych informacji PAP o tym, że brytyjscy funkcjonariusze przyjadą do Polski, nie została również poinformowana do środy Komenda Główna Policji. Do Bydgoszczy przyjechali natomiast brytyjscy dziennikarze, którzy starają się dociec przyczyn tragedii.

W poniedziałek małopolscy policjanci przesłuchali rodzinę 30-letniego Polaka, podejrzewanego o zabicie sześciu osób. Przesłuchanie odbyło się w Nowym Sączu w ramach pomocy prawnej, udzielonej na prośbę brytyjskich organów ścigania. Do zabójstwa doszło w niedzielę w St. Helier, stolicy wyspy Jersey na Kanale La Manche.

Reklama

Damian Rz. miał dopuścić się zabójstwa swojej żony Izabeli Rz., dwojga dzieci Kacpra i Kingi w wieku 18 miesięcy i 6 lat, 55-letniego teścia Marka G., oraz najlepszej przyjaciółki żony 34-letniej Marty de la Haye (także Polki) oraz jej pięcioletniej córeczki Julii. Izabela Rz. zginęła od ran zadanych nożem kilka godzin po powrocie z Polski, gdzie wraz z mężem odwiedziła rodzinę. Wszystkie ofiary zostały wielokrotnie ugodzone nożem.

Rz. byli małżeństwem od ośmiu lat. Na Jersey mieszkali od sześciu lat. Mężczyzna był stolarzem. Napastnik próbował po dokonaniu morderstwa popełnić samobójstwo. Z obrażeniami trafił do szpitala i przeszedł operację.