"Napisałem dla niego ten dokument. Chciał iść do prokuratury, przygotowywać się do ponownego procesu. Do tego planował wiele spotkań politycznych, biznesowych, które miały się odbyć w ciągu następnych kilku tygodni. On planował przyszłość, nie popełnił samobójstwa" - przekonuje nas Janusz Maksymiuk, jeden z najbliższych współpracowników Leppera.

Reklama

Oto ostatni podpis Andrzeja Leppera. Dokument w dniu śmierci Leppera, miał trafić do łódzkiej prokuratury.

"Kilka dni przed śmiercią poprosił mnie, abym przygotował wniosek o udostępnienie akt z seksafery. Odwołał się przecież od wyroku i chciał się przygotowywać do skutecznej obrony. Dokument sporządziłem w środę, 3 sierpnia, a Andrzej podpisał go w czwartek, kilkanaście godzin przed śmiercią" - opowiada nam Maksymiuk.

"Jak to możliwe, że jednego dnia każe przygotować wniosek, drugiego go podpisuje, a trzeciego, jak się powszechnie twierdzi, ma popełnić samobójstwo? To przecież niedorzeczne! To nie było samobójstwo. Po co miałby planować nadchodzące tygodnie, skoro chciał się zabić - argumentuje Maksymiuk.

Reklama

Pismem zapewne zainteresuje się prokuratura badająca okoliczności śmierci Andrzeja Lepper

Czytaj więcej w "Super Expressie">>>