Chodzi o rakiety S-400 Triumf, które mają być częścią nowego systemu obrony antyrakietowej Rosji. "Oficjalnie są to rakiety "ziemia-powietrza", ale co leci, to musi spaść. Te rakiety ustawiono w Kaliningradzie po to, aby kontrolować polską przestrzeń powietrzną" - mówi "Wręcz przeciwnie" oficer SWW.

Reklama

Rakiety mają co prawda konwencjonalne ładunki, moskiewski Instytut Techniki Cieplnej finalizuje np. projekt budowy rakiet balistycznych wyposażonych w głowice jądrowe zdolne do pokonania wszystkich systemów obrony antyrakietowej NATO.

"Wręcz przeciwnie" zauważa też, że miejsce instalacji jednego z najnowocześniejszych systemów rakiet nie jest przypadkowe. Znajdują się one w najbardziej wysuniętej na Zachód części Rosji, bezpośrednio sąsiadującej z Polską. Z różnych, oficjalnych i nieoficjalnych, informacji wynika, że Kreml planuje do końca roku wyposażyć stacjonujące w obwodzie kaliningradzkim oddziały przeciwlotnicze Floty Bałtyckiej w dwa dywizjony wspomnianych rakiet S-400 Triumf.

Rakiety te mogą namierzać wiele celów jednocześnie w promieniu prawie 400 kilometrów od miejsca ich startu. Mogą zwalczać także niewykrywalne samoloty typu stealth, pociski balistyczne oraz rakiety, których prędkość poruszania się nie przekracza 4.8 km/s. Pewne jest jedno, że rosyjskie S-400 Triumf mają znacznie większe możliwości od innych rakiet tego typu, a w ich zasięgu są polskie miasta.

Reklama