Najgorzej wypadły drogi. Aż 79 proc. respondentów uważa, że rządowi nie udało się wybudować obiecanych połączeń, a kibiców, którzy przyjadą samochodami, czeka komunikacyjny horror. Będą musieli pokonać ok. 150 przewężeń będących efektem nieskończonych prac na drogach. Bardziej krytyczni byli mężczyźni: 82 proc. uznało, że drogi nie udźwignąć zwiększonego ruchu podczas mistrzostw. Przykładem jest trasa S5 między Gdańskiem a Poznaniem, która ukończona została tylko na odcinku Poznań-Gniezno. Dalej kierowców czeka ok. 100 km męki, by dojechać do autostrady A1 zaczynającej się w Toruniu.
Niewiele lepiej wypadła ocena infrastruktury kolejowej. 53 proc. badanych twierdzi, że dworce, pociągi i torowiska są źle przygotowane, a tylko 30 proc. wydało im ocenę pozytywną. Ocena byłaby jeszcze gorsza, gdyby nie dworce, które po remoncie faktycznie odzyskały blask. Tak jest m.in. we Wrocławiu, Poznaniu, Gdyni i Warszawie. Niestety wciąż słabo wypada ocena jakości obsługi, punktualności pociągów i standardów podróży.
Ze słabości komunikacji zdają sobie sprawę politycy. PiS wypomniało rządowi rozgrzebane budowy dróg i słabo zmodernizowany transport kolejowy. Skrytykowało też nagrody, które Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wypłaciła pracownikom. Rzecznik PiS Mariusz Błaszczak zapowiedział, że po mistrzostwach partia złoży wniosek o wotum nieufności dla ministra transportu Sławomira Nowaka.
Najlepiej Polacy ocenili stadiony. Aż 79 proc. uznało, że obiekty te są dobrze lub wręcz bardzo dobrze przygotowane na Euro 2012. Tylko 11 proc. respondentów wyraziło opinię, że sytuacja jest fatalna. Co ciekawe, w tym przypadku na ocenę wyraźnie wpływała płeć i wiek respondentów – osoby starsze, a także kobiety wykazywały większy sceptycyzm niż mężczyźni. Mimo to ogólna ocena, jaką Polacy wystawiają stadionom, to mocna czwórka lub – jak kto woli – słaba piątka. I to pomimo toczących się w mediach dyskusji o tym, czy tak wielkie i drogie stadiony są nam potrzebne i czy nie lepiej było wydać ponad 4,5 mld zł, jakie pochłonęła ich budowa, na zupełnie inny cel – np. edukację czy służbę zdrowia.
Reklama
Z badań widać wyraźnie, że jesteśmy dumni ze stadionów – komentuje Marcin Duma z Homo Homini. Pozostaje zatem żyć nadzieją, że jak już kibice na nie dojadą, to zapomną o męce, jaką przeżyli na drogach czy torach kolejowych. Problem w tym, że będą jeszcze musieli wrócić do domów.
Reklama
Wyrobiliśmy się w 80 proc.
Z 200 zaplanowanych na Euro 2012 inwestycji udało się skończyć 160. Roboty muszą być kontynuowane na kilku lotniskach i dworcach, no i drogach. W czasie Euro roboty będą trwały m.in. na autostradzie A1 Toruń – Stryków, na południowym odcinku A1 prowadzącym do Czech. Podobnie sytuacja wygląda na małopolskich i podkarpackich odcinkach autostrady A4 prowadzących na Ukrainę. Wszystkie te inwestycje mają być ukończone jeszcze w tym roku, ale już po zakończeniu Euro.
Dokończyć trzeba też południową obwodnicę Warszawy. Miała być przejezdna na Euro, może uda się do końca roku. Z punktu widzenia kierowców ważna jest nie tyle terminowość inwestycji, ile to, aby okazały się one solidne. A z tym bywa różnie. Przyspieszenie inwestycyjne na niektórych budowanych odcinkach autostrad już poskutkowało tym, że pęknięcia w nawierzchni pojawiły się na długo przed tym, zanim na drogę wyjechały samochody.