Samorząd województwa mazowieckiego coraz mocniej naciska na Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, aby wykorzystać trwające negocjacje dotyczące budżetu UE na lata 2014 – 2020 do dokonania zmian w podziale terytorialnym Mazowsza. Pretekstem jest zbliżająca się rewizja klasyfikacji NUTS na 2013 rok. Dla potrzeb statystycznych bowiem Bruksela nie stosuje tradycyjnego podziału administracyjnego obowiązującego w krajach członkowskich (województwa w Polsce, landy w Niemczech czy regiony we Włoszech), lecz stworzyła własny – NUTS (z franc. Nomenclature des Unites Territoriales Statistique).
Problem w tym, że w perspektywie finansowej Wspólnoty na lata 2014 – 2020 Mazowsze jako pierwsze polskie województwo opuści grupę najbiedniejszych regionów UE objętych najintensywniejszą pomocą funduszy unijnych. Już w 2009 r. przekroczyło 97 proc. unijnej średniej PKB na mieszkańca, podczas gdy górny próg dla regionów przejściowych (a o taki status ubiega się Mazowsze) wynosi 90 proc. Stosunkowo największe środki Bruksela przeznacza na obszary wymagające największego wsparcia, gdzie PKB per capita nie przekracza 75 proc. średniej unijnej.
Zdaniem samorządowców to stolica sztucznie zawyża poziom zamożności całego województwa. – Mimo posiadania statusu najzamożniejszego polskiego regionu, Mazowsze jest istotnie wewnętrznie zróżnicowane pod względem poziomu rozwoju społeczno-gospodarczego – mówi Marta Milewska, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Woj. Mazowieckiego.
Ale mazowieccy samorządowcy nie zamierzają przeprowadzać rewolucji w polskim systemie administracyjnym. Chcą to zrobić na poziomie unijnym. – Chodzi o zmianę podziału NUTS w obrębie Mazowsza i wyodrębnienie na tym poziomie Warszawy oraz pozostałej części regionu jako dwóch odrębnych jednostek statystycznych – mówi Marta Milewska. Dzięki temu Mazowsze mogłoby korzystać z finansowego wsparcia UE na podobnym poziomie co teraz. Tylko w ciągu ostatnich 12 miesięcy wydano ponad 1,2 tys. decyzji o dofinansowanie inwestycji w woj. mazowieckim, na łączną kwotę niemal 5,5 mld zł.
Reklama
Pomysł wyodrębnienia Warszawy – czy to w systemie polskim, czy unijnym – nie podoba się Ministerstwu Rozwoju Regionalnego. Szefowa resortu Elżbieta Bieńkowska twierdzi wręcz, że ponieważ Warszawa stanowi połowę ludności całego województwa, to jej wyłączenie skazałoby pozostałą część regionu na minimalne środki UE. Jednym z głównych kryteriów przyznawania pieniędzy regionom jest bowiem liczba ludności.
Reklama
Coś jednak trzeba zrobić, bo w przyszłości nie tylko województwo mazowieckie będzie miało taki problem – mówi nam nieoficjalnie jeden z urzędników resortu.
MRR zapewnia, że jeszcze pod koniec duńskiej prezydencji w Radzie UE przeforsowaliśmy kilka postulatów. – Na nasz wniosek udało się wprowadzić zapisy, które umożliwiają Mazowszu np. dalsze finansowanie infrastruktury podstawowej w obszarze środowiska i transportu – mówi wiceminister Marceli Niezgoda.
Innymi słowy Mazowszu zależy na tym, by w oczach Brukseli uchodzić za rozwinięte, ale tylko na pół gwizdka. Po prostu z finansowego punktu widzenia taki status będzie dla niego bardziej opłacalny.