Exodusu dorównującego skalą temu w ABW nie ma w innych służbach. Z CBA odeszły w tym roku zaledwie 32 osoby. Rekordowa liczba rezygnacji z pracy w służbach miała miejsce w 2007 r., gdy szeregi ABW opuściło 496 funkcjonariuszy. W kolejnych latach malała, aż do 165 w 2011 r. - Służby są wrażliwe na przesilenia polityczne, a 2007 rok to instalowanie się kierownictwa wskazanego przez Platformę Obywatelską, czyli generała Krzysztofa Bondaryka - tłumaczy doświadczony funkcjonariusz.
Jednak gen. Bondaryk kieruje ABW od tamtej pory i mimo powtarzających się plotek niewiele wskazuje na jego rychłe odejście. Niedawno odszedł jego zastępca Paweł Białek, we wrześniu odejść ma kolejnych dwóch: Jacek Mąka oraz Zbigniew Skorża.
Po cichu tracimy kolejne przywileje, np. po kilkaset złotych dodatku za biegłą znajomość języków lub inne specyficzne umiejętności. Stale również krążą informacje o zbliżającej się rewolucji w strukturze służb - tłumaczy jeden z agentów, który zamierza wkrótce złożyć raport o przejście na emeryturę.
Plotki o czekającej jesienią reformie są powtarzane również przez posłów, którzy na co dzień zajmują się sprawami bezpieczeństwa. Według krążących informacji duża część dzisiejszego ABW miałaby trafić do policyjnego Centralnego Biura Śledczego, które od przyszłego roku zyska większą samodzielność od komendanta głównego policji.
Reklama
Po zmianach ABW nie prowadziłaby śledztw. Zajmowałaby się wyłącznie pracą operacyjną: namierzaniem szpiegów i dbaniem o bezpieczeństwo ekonomiczne i energetyczne państwa - mówi nasz rozmówca. Taki argument nie przekonuje Piotra Niemczyka, byłego wiceszefa zarządu wywiadu UOP. - Służby są w stanie permanentnej reformy. Funkcjonariusze bez przerwy muszą się uczyć czegoś nowego - mówi Piotr Niemczyk. - Wyczuwalny jest niepokój wśród ludzi służb. Jednak nie widzę poważnego zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa w związku z tymi odejściami - komentuje dr Zbigniew Rau, były wiceminister spraw wewnętrznych, ekspert w sprawach bezpieczeństwa.
Reklama
Zdaniem Niemczyka szefowie ABW mogą nawet wykorzystać sytuację i obrócić ją na swoją korzyść. - Rynek pracy jest dziś niezwykle trudny i nawet dla wybitnych absolwentów studiów propozycja pracy w służbach może być atrakcyjna - wyjaśnia. Ale szanse na zatrudnienie na dotychczasowych zasadach mają tylko ci, którzy zaczną pracę do końca roku. W 2013 r. wchodzi w życie reforma wydłużająca wiek przejścia na emeryturę z 15 do 25 lat służby.
Podwyższenie wieku emerytalnego było poważnym błędem, za który w przyszłości zapłacą obywatele. Przybędzie funkcjonariuszy, którzy po 5 albo 10 latach rozczarują się służbą i będą odchodzić, machając ręką na bardzo odległe emerytury. Będą też traktować to zajęcie jak 8-godzinną pracę w zwykłym urzędzie, tak jak to jest w Norwegii czy Szwecji - ostrzega dr Zbigniew Rau.