„Prezes UZP wniósł pozew o stwierdzenie nieważności czterech umów (...) w ramach realizacji programu PESEL2 przez Centrum Projektów Informatycznych MSWiA oraz IBM Polska” – taki komunikat pojawił się na stronach Urzędu Zamówień Publicznych. Zdaniem szefa UZP doszło do rażącego naruszenia prawa, za które podatnik zapłacił ponad 70 mln zł.
Pierwszą umowę z koncernem na budowę systemu ewidencji ludności PESEL2 urzędnicy ówczesnego MSWiA zawarli w maju 2008 r. Właśnie ta umowa budzi największe wątpliwości. Jak pisaliśmy w DGP, podczas kontroli, którą prowadził urząd, wyszło na jaw, że została ona zawarta bez przetargu, z wolnej ręki. CPI podzieliło na cztery części duży przetarg. UZP ma wątpliwości co do tego mechanizmu. Pierwsza część nie podlegała ustawie o zamówieniach publicznych. Podpisując umowę z IBM, MSWiA nie zadbało, by licencja na użytkowanie aplikacji zawierała prawa do modyfikacji, a IBM nie został zobowiązany do przekazania praw autorskich do produktu. Kiedy więc w 2008 i 2009 r. ogłaszano kolejne trzy – warte dużo więcej – przetargi na rozbudowę rejestrów opartych na tej aplikacji, tylko IBM mógł je wykonać. Wygrywając pierwszy konkurs, IBM zdobył prawo do reszty. Ich łączna wartość to suma ponad 70 mln zł.
„Zamawiający (MSWiA – red.) powołując się na brak posiadania praw autorskich do modyfikacji systemu, wynikający z zapisów (pierwszej – red.) umowy, niezasadnie stosował tryb z wolnej ręki” – napisał prezes Urzędu Zamówień Publicznych.
Same działanie urzędników MSW określa jako „rażące naruszenie podstawowych zasad udzielania zamówień publicznych”, a do MSW i IBM apeluje o „zwrot wzajemnie spełnionych (na podstawie umów – red.) świadczeń”.
Reklama
W praktyce oznacza to, że IBM odebrałoby system informatyczny, który i tak nie działa, a MSW ma otrzymać całą kwotę, czyli ponad 70 mln zł.
Reklama
Zwróciliśmy się wczoraj do korporacji o przekazanie stanowiska w tej sprawie. Do zamknięcia tego wydania DGP nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
W analizie przygotowanej dla Sejmu UZP zdefiniował problem, który narósł na linii MSW i IBM. Określany on jest jako „nieuprawnione odstępowanie od obowiązku stosowania ustawy przez instytucje publiczne”. To sytuacje, w których zamawiający najpierw udziela małych zamówień o wartości nieprzekraczającej 14 tys. euro (można bez przetargu), a potem powołując się na prawa autorskie twórcy systemu, udziela mu kolejnych zamówień z wolnej ręki.