"Informacje" na mój temat, które najpierw pojawiły się w ubiegłotygodniowej audycji telewizyjnej Jana Pospieszalskiego "Bliżej" (16 maja br.), a następnie trafiły na strony internetowe, zmuszają mnie do opublikowania poniższych wyjaśnień - pisze w swoim oświadczeniu na profilu FB "Tygodnika Powszechnego" ks. Adam Boniecki.

Reklama

Boniecki tłumaczy, że dwukrotnie miał okazję być świadkiem pozytywnych poczynań p. Tomasza Turowskiego i tylko tego dotyczyło oświadczenie dla sądu. Przedmiotem ataku na mnie stało się zawarte w nim stwierdzenie, że poznałem Tomasza Turowskiego, gdy był ministrem pełnomocnym Ambasady RP w Moskwie (1996–2001). Zarzucono mi kłamstwo, twierdząc, że nasza znajomość sięga lat 80 - pisze kapłan w oświadczeniu. Tomasza Turowskiego poznałem, gdy jako minister pełnomocny Ambasady RP towarzyszył krakowskiej delegacji udającej się do Tobolska - tłumaczy w ks. Adam Boniecki.

Tomasz Turowski pozwał dziennikarza Cezarego Gmyza, który na łamach "Rzeczpospolitej" i "Uważam Rze" w artykułach z 2010 r. ujawniał, że Turowski co najmniej od połowy lat 70. działał w Watykanie jako szpieg wywiadu PRL o ps. "Orsom". Turowski uznał artykuły za zniesławiające i wytoczył Gmyzowi dwa procesy: karny i cywilny dziennikarzowi. Łącznie domaga się zasądzenia kwoty ok. 300 tys. zł.