Media opisują już nie tylko nadbudówki na ambasadach USA na świecie, które służą do prowadzenia wywiadu elektronicznego. Podobne instalacje mają rosyjskie placówki. Jak wynika z naszych informacji, sprzęt do nasłuchu ma również ambasada rosyjska w Warszawie. Federalna agencja wywiadu elektronicznego FAPSI w niczym nie ustępuje amerykańskiej NSA.
Jak przyznają w rozmowie z DGP dwa źródła związane z polskimi służbami specjalnymi, Rosjanie są w stanie przechwytywać wszystkie rozmowy telefoniczne w odległości kilometra od swojej ambasady. W obszarze tym znajdują się kluczowe polskie urzędy - MSZ, MON, CBA, Kancelaria Premiera i Belweder.
Dziennik Gazeta Prawna
Rosjanie starają się dowiedzieć jak najwięcej. Używają narzędzi, które pozwalają im podsłuchiwać rozmowy i przechwytywać transmisję danych - mówi DGP wysoki rangą oficer służb specjalnych. Podobną opinię usłyszeliśmy od osoby zaangażowanej w tworzenie Narodowego Centrum Kryptologii - jednostki wojskowej działającej w ramach Ministerstwa Obrony Narodowej, na czele której stoi były szef ABW gen. Krzysztof Bondaryk.
Reklama
Dla polskich służb to nie jest żadne zaskoczenie (szpiegostwo elektroniczne Rosjan – red.). Przynajmniej od kilkunastu lat – komentuje były szef wywiadu gen. Zbigniew Nowek. Jeszcze gdy kierowałem Urzędem Ochrony Państwa, przestrzegaliśmy ówczesnego szefa resortu obrony narodowej, że jego gabinet jest inwigilowany zza ogrodzenia. Problem w tym, że politycy nie chcą rozumieć alertów płynących z własnych służb - dodaje.
Reklama
Jak w każdej innej ambasadzie, tak również w rosyjskiej pracują oficerowie wywiadu korzystający z dyplomatycznych przykrywek. To do nich trafiają informacje z nasłuchu.
Jak pisaliśmy na łamach DGP, w ramach Ministerstwa Obrony Narodowej powstaje Narodowe Centrum Kryptologii. Nowa jednostka ma wypracować krajowe urządzenia oraz algorytmy szyfrujące. Mają one trafić do armii, ale również pracować na rzecz cywilnych instytucji. To właśnie NCK ma utrudnić obcym wywiadom, ale także np. wywiadowniom gospodarczym, wykradanie informacji z rozmów toczonych przez urzędników i polityków. Powstanie NCK jest świetną ideą. Niesamowite, że zajęło nam taki szmat czasu dojście do oczywistych wniosków - ocenia Nowek.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego tuż przed objęciem polskiej prezydencji w UE lansowała system CATEL pozwalający na przekazywanie informacji o klauzuli "poufne" poprzez elektroniczne urządzenia nadawczo-odbiorcze. System się nie przyjął, bo politycy i urzędnicy (ok. 2 tys. użytkowników) nie chcieli korzystać z aparatów dostarczonych przez ABW. Bali się, że ich rozmowy na bieżąco będą trafiać do agencji.
Rosjanie inwigilacją elektroniczną na dużą skalę zajmują się od lat 90. Ich system nazywa się SORM. Służy głównie do kontrolowania własnych obywateli i mieszkańców państw byłego ZSRR. SORM-1 pozwala na podsłuchiwanie rozmów telefonicznych, SORM-2 zaś odpowiada za śledzenie internautów.
Problem z możliwościami szpiegowskimi Rosjan mają też Niemcy. Jak donosi "Die Welt", niemiecki kontrwywiad ma dowody na to, że mieszcząca się kilkaset metrów od dzielnicy rządowej ambasada Rosji posiada urządzenia podsłuchowe na dachu. Konstrukcja, nazwana przez służby specjalne RFN "drewnianą izbą", została zainstalowana stosunkowo niedawno.
Dzięki tym instalacjom rosyjskie anteny sięgają Bundestagu, Urzędu Kanclerskiego i ministerstw. Pogłoski o rosyjskiej aktywności szpiegowskiej w Niemczech pojawiały się już wcześniej. Co trzeci mówiący po rosyjsku dyplomata prowadzi w Niemczech podwójne życie. W sumie chodzi o 120 agentów - stwierdził w raporcie z 2007 r. Urząd ds. Ochrony Konstytucji, czyli niemiecki odpowiednik ABW.