Finanse Mazowsza ratować ma pożyczka z budżetu państwa. W czwartek Senat przyjął poprawki, które to umożliwiają. Wniosek o pożyczkę samorząd przesłał do ministerstwa finansów już kilkanaście dni temu.

Ale na razie województwo pomocy nie otrzyma. – Przedłożone materiały nie zawierają wszystkich dokumentów, o których mowa w rozporządzeniu Ministra Finansów z dnia 23 grudnia 2010 r. w sprawie pożyczek z budżetu państwa udzielanych jednostkom samorządu terytorialnego w ramach postępowań ostrożnościowych lub naprawczych – poinformował nas wydział prasowy resortu finansów.

Reklama

Ministerstwo precyzuje, że w celu umożliwienia rozpatrzenia wniosku niezbędne jest jego uzupełnienie o kolejne dokumenty: opinię regionalnej izby obrachunkowej o możliwości spłaty pożyczki, o aktualnej uchwale w sprawie wieloletniej prognozy finansowej, a także raport RIO o stanie gospodarki finansowej województwa.

Bez tych dokumentów sprawa nie ruszy z miejsca. Urząd tłumaczy z kolei, że wywiązał się ze wszystkich wymogów. - Formalnym wymogiem przy ubieganiu się o pożyczkę z budżetu państwa jest opracowanie programu ostrożnościowego. Następnie program ten musi zostać zaopiniowany przez wojewodę i przekazany do RIO i MF. Równolegle Izba, na wniosek samorządu, przygotowuje raport o stanie gospodarki finansowej województwa, który jest kolejnym załącznikiem do wniosku o pożyczkę. Zarząd województwa Mazowieckiego już 21 października, a zatem prawie dwa miesiące temu, złożył do RIO wniosek o sporządzenie takiego raportu - twierdzi Marta Milewska, rzeczniczka urzędu i dodaje, że władze regionu nie mają prawnej możliwości przyspieszenia prac prowadzonych przez RIO.

Reklama

Granice zadłużenia

Ale to nie jedyny problem. Sytuacja regionu jest na tyle zła, że nie wiadomo, czy będzie w stanie w ogóle sięgnąć po pożyczkę. Nawet jeśli resort da zielone światło, to i tak oznacza to konieczność spłaty dodatkowych 100 mln zł w ramach odsetek. Tymczasem jak w środę informował portal tvnwarszawa.pl, Regionalna Izba Obrachunkowa uznała, że wieloletnia prognoza finansowa Mazowsza jest nierealna i rażąco narusza prawo. Z raportu wynika, że województwo może w tym roku znacznie przekroczyć ustawowy próg 60 procent zadłużenia.

– Wciąż nie jest jasne, czy i na jakich zasadach udzielona pożyczka będzie wliczana do zadłużenia. Może się okazać, że jeśli województwo ją weźmie, przekroczy wskaźniki zadłużenia – przestrzega jeden z naszych rozmówców z otoczenia Adama Struzika.

Reklama

Wielkie cięcie etatów

Województwo szykuje się na najgorsze. Jak wynika z naszych nieoficjalnych ustaleń, w piątek odbędzie się w urzędzie narada dotycząca ewentualnych redukcji etatów. W najgorszym wypadku pracę stracić może ok. stu osób. Z tego powodu nastroje w urzędzie marszałka Adama Struzika są minorowe. Wstrzymane są podwyżki płac, a urzędnicy boją się dalszych redukcji etatów.

Tylko w okresie od stycznia do września tego roku zwolniono 60 pracowników. Jeszcze w połowie listopada rzeczniczka marszałka Marta Milewska w rozmowie z DGP przestrzegała, że w przypadku nieprzekazywania przez wojewodę środków na realizację zadań zleconych z administracji rządowej, kolejne redukcje zatrudnienia dotyczyć mogą pracowników zajmujących się ich realizacją.

Wszystko wskazuje na to, że ten czarny scenariusz może się ziścić. W piątek w urzędzie marszałkowskim dyskutowana będzie kwestia dalszych redukcji kadrowych. – Na pierwszy ogień pójdą osoby zajmujące się zadaniami zleconymi przez rząd. W sumie to ok. 130 osób. Niestety dotacje, które dostajemy od państwa, starczą na opłacenie jednej czwartej pracowników. Jesteśmy w sporze sądowym z wojewodą – twierdzi nasze źródło w urzędzie marszałkowskim.

Dodaje, że na chwilę obecną scenariusze są dwa: albo zwolnienia do momentu, w którym dotacja od rządu będzie pokrywać koszty utrzymania pozostałych pracowników, albo redukcja pensji i przejście z pełnych etatów na np. pół etatu. Urząd marszałkowski na razie nie potwierdził oficjalnie naszych doniesień.

Senatorskie poprawki

Sytuacja woj. mazowieckiego skomplikowała się w czwartek, gdy Senat wprowadził poprawki do projektu uchwalonego przez Sejm, który zakładał plan pomostowy dla Mazowsza na przyszły rok (docelowe zmiany w systemie janosikowego mają zostać wypracowane do 2015 roku).

Posłowie chcieli, by Mazowsze wpłaciło w przyszłym roku maksymalnie 400 mln zł subwencji regionalnej, zamiast założonych 646 mln. Pieniądze te trafiłyby – jak co roku – do pozostałych 15 województw. Różnica, a więc 246 mln zł, miałoby być spłacane w ratach do 2017 roku. Takie rozwiązanie wywołało bunt marszałków z 15 pozostałych województw, którzy już zdążyli uwzględnić w swoich przyszłorocznych budżetach wpłatę janosikowego przez Mazowsze.

Pomysł nie do końca przypadł do gustu senatorom, pozostającym pod dużym wpływem regionalnych działaczy. W przyjętej uchwale senatorowie zwrócili uwagę, że rozwiązanie zaproponowane przez Sejm oznacza, że Mazowsze zostanie skredytowane przez pozostałe województwa w 2014 roku. Dlatego zaproponowali poprawkę, która zakłada wypłatę janosikowego w 2014 r. w pełnej wysokości, jednak z uwzględnieniem pożyczki z budżetu państwa na kwotę 246 mln zł.

Mazowieckie Bizancjum?

Mazowsze jest umiarkowanie zadowolone z obrotu sprawy.

Najważniejsze jest to, że inne regiony nie będą poszkodowane i dostaną te pieniądze. My z kolei nie będziemy obciążeni dodatkowymi ratami w okresie 2015-2017. Na spłatę pożyczki będziemy mieli ok. 20 lat i te raty nie będą nas dusiły co roku. W tej chwili wydaje się to jedyne rozwiązanie, choć należy podkreślić, że jest jedynie doraźne – mówi nam Marta Milewska z urzędu marszałkowskiego.

Mazowsze, pod rządami Adama Struzika, już od dawna jest na widelcu w związku z problemami finansowymi. Choć marszałek województwa podkreśla, że główną przyczyną są dużo niższe dochody województwa z tytułu CIT, a także janosikowe nie uwzględniające załamania koniunktury.

Jednak pojawiają się głosy, że winny całej sytuacji jest sam Struzik i jego styl zarządzania urzędem.

Jeszcze w 2001 r. w urzędzie zatrudnionych było ok. 320 osób, których utrzymanie kosztowało ok. 15 mln zł. Teraz jest ich ponad tysiąc, co podniosło koszty do 50-60 mln zł. Urząd tłumaczy, że wzrost zatrudnienia wynika z coraz większej liczby zadań zleconych przez rząd, a także procedur związanych z wydatkowaniem funduszy europejskich.

O zawrót głowy przyprawia tempo wzrostu zadłużenia województwa. Od 2006 r. dług Mazowsza urósł o ponad 2800 proc. W przyszłym roku zadłużenie regionu może sięgnąć 2 mld zł.